Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

„Tusk głównym guru Soku z Buraka”. Politycy PiS reagują na obrzydliwy atak lidera Platformy Obywatelskiej

Donald Tusk znowu postanowił skupić swoją kampanię na zohydzaniu polityków i szydzeniu z wyborców innych formacji. Tym razem stwierdził, że dla PiS wymarzonym elektoratem są ludzie, którzy "chleją, biją swoje dzieci i żony". Na te słowa w rozmowie z portalem Niezalezna.pl zareagowali posłowie Prawa i Sprawiedliwości. - Donald Tusk kreuje się na główne guru "Soku z buraka", żeby mogli od niego czerpać "złote myśli". To źle wróży kampanii wyborczej, skoro lider PO już dzisiaj uruchamia takie ciężkie, mało eleganckie sformułowania wobec Polaków - stwierdził Jan Mosiński w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.

Autor: Adrian Siwek

Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk podczas swojego wystąpienia w Sulechowie zaatakował wyborców Zjednoczonej Prawicy. - Wszystko w Polsce od kilku lat jest postawione na głowie. Dzisiaj królami życia są ci, którzy chleją, biją dzieci, biją kobiety i pracą się nie zhańbili od wielu, wielu lat. Wymarzona klientela władzy, która ma podobny sposób myślenia: PiS - Patologia i Sitwa – mówił. 

O komentarz do tych słów poprosiliśmy posłów Prawa i Sprawiedliwości. Zapytaliśmy ich o to, co sądzą o oskarżeniach Tuska, że ich wymarzeni wyborcy to ci, którzy „chleją i biją dzieci”. 

Propagandowa maszyna Platformy 

Wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz stwierdził, że „Donald Tusk wszedł w buty, w których najlepiej się czuje”. – W buty obrażania Polaków, wyborców Prawa i Sprawiedliwości. To prawda, że PiS pomógł grupom najuboższym w naszym państwie, ale to, że ktoś jest ubogi, to nie znaczy od razu, że jest jakąś patologią. To jest bzdura – stwierdził.

- Smuci mnie to, że Donald Tusk tak ocenia Polaków, ale nie dziwi mnie to. Słyszymy, że jak rozmawia o Niemcach, to mówi o nich w samych superlatywach, a jak już temat dotyczy Polaków, to używa takich słów. To jest skandaliczna wypowiedź. Mam nadzieję, że Polacy ocenią to przy wyborach

– powiedział.

Dopytaliśmy posła o to, czy jego zdaniem wypowiedź ta świadczy o tym, że Platforma Obywatelska znowu chce stworzyć narracje, iż głosowanie na PiS to powód do wstydu. - Prawdopodobnie tak. Ta maszyna propagandowa działała przez wiele lat. Pamiętamy "moherowe berety" i tego typu ataki na wyborców prawicy w Polsce. Przypuszczam, że chce teraz taki manewr powtórzyć. Chciałbym przypomnieć, że w ostatnich wyborach prezydenckich na kandydata Prawa i Sprawiedliwości głos oddało ponad 10 milionów Polaków. Niech Donald Tusk weźmie sobie tę liczbę przed oczy i jeżeli uważa, że te miliony Polaków należy obrażać, to mam nadzieję, że do nich wszystkich to dotrze. PiS odpowie na ten atak konkretnymi propozycjami podczas konferencji programowej. My zajmujemy się poważnymi sprawami, a nie bredniami - zaznaczył. 

Czas Tuska minął 

Głos zabrał także poseł PiS Piotr Kaleta. - Odsyłam Donalda Tuska do takiej ciekawej wypowiedzi Lecha Wałęsy, który sam przyznał, że chlał i weszła jego żona i mu powiedziała, żeby się rodziną zajął. To wypisz wymaluj to, co należałoby powiedzieć Donaldowi Tuskowi. Niech zajmie się swoją rodziną, niech nie jątrzy i nie opowiada głupot. Jego czas już minął - podkreślił. 

Guru "Soku z buraka" 

Inny z posłów PiS Jan Mosiński zwrócił natomiast uwagę, że "Donald Tusk startował do polityki z mową pogardy już w 2005 roku, kiedy to przerżnął z kretesem wybory prezydenckie ze śp. Lechem Kaczyński". - Dzisiaj znowu te jego polityczne wyżyny wychodzą na wierzch. To wyjątkowo nikczemna wypowiedź, znowu dzieląca i obrażają Polaków - powiedział.

- Donald Tusk kreuje się na główne guru "Soku z buraka", żeby mogli od niego czerpać "złote myśli". To źle wróży kampanii wyborczej, skoro lider PO już dzisiaj uruchamia takie ciężkie, mało eleganckie sformułowania wobec Polaków. Trudno przewidzieć, co jeszcze wymyśli, żeby zohydzić politykę Polakom. Na razie robi to skutecznie, ale na jego skutecznie nieszczęście przeciwko sobie, bo badania pokazują, że nawet jego własny elektorat nie chce, żeby wracał do polityki, żeby był premierem rządu, jeżeli nie daj Bóg wygrałby wybory

– zakończył Mosiński..

 

Autor: Adrian Siwek

Źródło: Niezalezna.pl