Rafał Trzaskowski na antenie Radia Zet stwierdził, że "gdy wygramy kolejne wybory, to [środki unijne - red.] będą odmrożone”. Nic dziwnego, że spotkało się to z falą krytyki. Dzisiaj wymyślił coś równie kuriozalnego. Przygotował "plan Trzaskowskiego" i stawia warunki PiS. Niebywałe…
Rafał Trzaskowski miał być dziś rano gościem w programie "Poranek Siódma9" w Radiu Warszawa i Radio Nadzieja. Wywiad jednak nagle odwołano, pod pretekstem rzekomo porannej konferencji Trzaskowskiego. Ale takiej rano nie było...
Widać sztab PO gorączkowo główkował jak wyjść z kłopotów, w które wprowadził je własny kandydat na prezydenta Warszawy. I w południe odbyła się konferencja.
- Jeżeli rząd będzie trwał w tych swoich postanowieniach, które doprowadzają do łamania praworządności, pieniędzy z Unii może nie być - stwierdził Trzaskowski.
Dodał, że wówczas wygrana PO w kolejnych wyborach parlamentarnych "będzie gwarantem, że pieniądze z UE dalej popłyną szerokim strumieniem do Polski".
Jest jeszcze czas, aby rząd PiS wycofał się z kroków, które łamią praworządność; wówczas nie będzie ryzyka utraty unijnych pieniędzy
- groził dziś kandydat na prezydenta Warszawy Rafał Trzaskowski.
Kandydat PO przedstawił w tym celu "Plan Trzaskowskiego", który Platforma wręczyć ma politykom PiS.
Wystarczy wypełnić kilkanaście kroków, wycofać się z upolityczniania wymiaru sprawiedliwości i nie będzie ryzyka utraty unijnych pieniędzy
- przekonywał Trzaskowski.
Dodał, że PiS powinno zastosować "prosty przepis Trzaskowskiego" i wycofać się z "upolityczniania sądów w Polsce".
Podkreślił też, że "jeżeli Polacy mają być karani za to skandaliczne zachowanie rządu PiS, to lepiej, żeby te pieniądze były mrożone, a nie żeby te pieniądze były bezpowrotnie tracone".