Wczoraj informowaliśmy, że marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz i sekretarz generalny PO Stanisław Gawłowski spotykali się w restauracji "Sowa i Przyjaciele" ze skorumpowanym biznesmenem Krzysztofem Kwapiszem. Rozmowa była swoistą instrukcją, jak szczecińscy radni, którzy dwukrotnie nie zgodzili się na rozbudowę centrum handlowego Galaxy należącego do "Echo Inwestment" - firmy Kwapisza, mają przeforsować możliwość dokończenia inwestycji. Do sprawy dziś na antenie TVP Info odniósł się redaktor naczelny "Gazety Polskiej" - Tomasz Sakiewicz, który ocenił, że "użyto radnych, jak ścierki".
CZYTAJ WIĘCEJ: Spotkanie polityków PO ze skorumpowanym biznesmenem. A po nim zgoda na budowę sklepu
Zdaniem redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" CBA powinno sprawdzić powiązania szefów szczecińskiej Platformy z Krzysztofem Kwapiszem oraz z jego otoczeniem.
To jest używanie radnych jak kelnerów. Biznesmen sobie zażyczył i oni głosują. W zupełnie niewybredny sposób mówi jak mają się zachowywać - taki już absolutnie poniżający dla samorządów i dla państwa polskiego, nie do zacytowania - jak powinni się zachować, żeby to głosowanie przeszło
- powiedział Tomasz Sakiewicz.
Poziom załatwiania tej sprawy jest dramatyczny i powinien być potężnym ostrzeżeniem dla wszystkich samorządów i świata politycznego
- dodał.
Tu nie chodzi o to, że [biznes - red.] nie może wpływać na świat polityczny. Powinien wpływać, tylko to powinno się odbywać publicznie, w debacie, ale na pewno nie w taki sposób, że jakiś pan sobie coś zażyczył, a oni [samorządowcy - red.] muszą słuchać. To jest system niemalże feudalny
- wskazał.
Pytany, czy nie można wykluczyć, że takich sytuacji było więcej, Sakiewicz odparł, że "sposób rozmowy świadczy o tym, że to jest niestety typowa rozmowa i można przypuszczać, że takich rozmów, w całej Polsce odbywa się dużo" - ocenił.
System deweloperski jest systemem bardzo mocno korupcyjnym i załatwianie zgód na budowę, czy zmianę planu zagospodarowania przestrzennego, odbywało się bardzo niejasny sposób i rodzi podejrzenia o korupcję
- zaznaczył Tomasz Sakiewicz.
Nagle wystrzeliwują majątki - i to nie chodzi o majątki deweloperów, bo wiadomo, że oni nie pracują charytatywnie. Chodzi o majątki urzędników państwowych, czy samorządowych, które nagle i nieoczekiwanie stają się wielkie
- powiedział.
Jako przykład przedstawił sprawę którą opisywała "Gazeta Polska".
CZYTAJ WIĘCEJ: „Gazeta Polska” ujawnia tajemnicę mieszkań Adama Michnika
Skąd nagle ogromny majątek architekta warszawskiego, Michała Borowskiego, za którego - jak się potem okazało - Michnik "zaparkował" dwa mieszkania
- pytał Sakiewicz.
Skąd urzędnik samorządowy ma gigantyczny majątek, sięgający dziesiątków milionów? To nie jest jedyny przykład. Takich urzędników samorządowych, którzy nagle mają duży majątek jest bardzo wielu
- ocenił naczelny "Gazety Polskiej".
Pytany o to, co w styku biznesu i polityki jest najbardziej niebezpieczne, odparł, że - korupcja, ale wskazał, że "nie chodzi o to, żeby biznes nie załatwiał ze światem polityki swoich spraw".
Jakoś to robić musi, bo przecież zarówno kształt ustaw, czy decyzje administracyjne powinny być korzystne dla wszystkich, również dla biznesu
- wskazał.
Chodzi jednak o to, żeby to się odbywało jawnie, w ramach przepisów, a nie w ten sposób, że używa się radnych, jak "ścierki"
- zakończył Tomasz Sakiewicz.