Po wyborach prezydenckich na Białorusi sytuacja w tym kraju się zaostrza - mówi w rozmowie z niezalezna.pl o sytuacji na Białorusi redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz.
Demonstracje i starcia z milicją wybuchły w Mińsku po ogłoszeniu wyników oficjalnego badania exit poll, według którego w niedzielnych wyborach prezydenckich zwyciężył obecny szef państwa Alaksandr Łukaszenka uzyskując blisko 80 proc. głosów, a jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska mniej niż 10 proc. głosów.
Demonstracje odbyły się także w kilku innych miastach Białorusi. Białoruskie służby siłowe potwierdziły zastosowanie "specjalnych środków" przeciwko uczestnikom demonstracji w Mińsku - poinformowała w nocy z niedzieli na poniedziałek rzeczniczka MSW Białorusi Olga Czemodanowa.
Centrum Wiasna podało w poniedziałek, że co najmniej jedna osoba zginęła, 120 zatrzymano w starciach policji z demonstrantami po wyborach prezydenckich.
Według Tomasza Sakiewicza Polska ma dwa zasadnicze cele związane z Białorusią.
Po pierwsze utrzymanie niepodległości Białorusi, co oznacza niedopuszczenie do tego, żeby Białoruś stała się rosyjską kolonią, całkowicie uzależnioną od Moskwy. Drugim celem jest demokracja, aby to społeczeństwo Białorusi decydowało o przyszłości tego państwa. Te cele wydają się nierozbieżne
- powiedział Sakiewicz.
Dodał, że Ostatnio sytuacja się skomplikowała, ponieważ "w ramach planu wcielania Białorusi do Rosji Putin nagle okazał się „demokratą” i zaczął wspierać demokratyczne dążenia Białorusinów".
Oczywiście w żaden sposób mu nie chodzi o to, żeby na Białorusi była demokracja, tylko o to, aby zamieszanie, które panuje na Białorusi, ułatwiło rozbicie tego państwa i wcielenie go jako terytorium zależnego od Rosji
- dodaje Tomasz Sakiewicz.
Redaktor naczelny "GP uważa, że wynik wyborów na Białorusi był do przewidzenia.
Łukaszenka nie pozwoli na żaden wynik wyborów, który podważałby jego władze. Problem polega na tym, że społeczeństwo białoruskie już takiej sytuacji nie akceptuje i pewnie będzie się burzyć coraz bardziej. Czy dzisiaj Łukaszenka to wygra czy przegra z punktu widzenia Polski jest drugorzędne bo jego czas się powoli zaczyna kończyć. Pytanie tylko, czy rozgrywkę przeciwko Łukaszence wygra zachodnia cywilizacja i demokracja czy wygra ją Moskwa, która po prostu skorzysta z okazji osłabienia białoruskiego państwa i podporządkuje sobie ostatecznie Białoruś
- ocenił.