Spór o wysokość kosztów projektu „Bezpieczna szkoła” realizowanego w Łodzi trwa. Na program, w ramach którego uczniom szkół podstawowych rozdano 5 tys. opasek odblaskowych, wydano 60 tys. zł, podczas gdy jedna opaska kosztuje ok. 1 zł - czytamy w Dodatku Łódzkim "Gazety Polskiej Codziennie".
Radny Rady Miejskiej w Łodzi z klubu PiS Marcin Chruścik domaga się konkretnych wyliczeń finansowych dotyczących realizacji tej miejskiej inicjatywy. Dodatkowo informuje, że niektóre szkoły jeszcze nie otrzymały od urzędników obiecanych odblasków.
Kilka tygodni temu wiceprezydent Łodzi i przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej w województwie łódzkim Tomasz Trela wystąpił na konferencji prasowej i poinformował, że w ramach projektu „Bezpieczna szkoła” będzie rozdawał opaski odblaskowe dla uczniów szkół podstawowych.
– To ważna inicjatywa, ale nie rozumiem, po co politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej skopiowali działania spółek z udziałem skarbu państwa. Wiceprezydent Trela mógł zaproponować szkołom, by o opaski odblaskowe wystąpiły do Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń, który takie opaski odblaskowe dla dzieci rozdaje bezpłatnie. A program „Bezpieczna szkoła” kosztował prawie 60 tys. zł
– twierdzi Marcin Chruścik, radny Rady Miejskiej w Łodzi z klubu PiS.
Samorządowiec próbował się także dowiedzieć od dyrektorów szkół podstawowych, czy uczniowie otrzymali już obiecane opaski odblaskowe.
– Napisałem w tej sprawie ponad 30 zapytań do placówek oświatowych. Niektóre szkoły podstawowe same wystąpiły do PZU i otrzymały opaski odblaskowe bezpłatnie. Żadna ze szkół, która ze mną korespondowała, nie dostała natomiast opasek odblaskowych od przedstawicieli UMŁ. Po co w takim razie wiceprezydent Trela błyszczał w świetle kamer, jeśli jego podwładni nie potrafili w ciągu miesiąca dostarczyć odblasków do szkół?
– pyta radny Marcin Chruścik.
CZYTAJ WIĘCEJ w dzisiejszym wydaniu Dodatku Łódzkiego "Gazety Polskiej Codziennie".