Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans, zwany przez Viktora Orbana "człowiekiem Sorosa", ma nowy pomysł na kraje, w których rządzi prawica. Chce uruchomić debatę publiczną w Unii Europejskiej na temat narzędzi, które do swojej dyspozycji powinna mieć "28", by chronić praworządność. W środę sprawą zajmą się unijni komisarze.
Oficjalnie, o czym w poniedziałek poinformował rzecznik Komisji Europejskiej Alexander Winterstein, unijni komisarze mają dać zgodę na inicjatywę obywatelską w sprawie praworządności w państwach UE.
Ma ona dotyczyć m.in. wzmocnienia Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Zadaniem tej utworzonej w 2007 r. jednostki z siedzibą w Wiedniu jest doradzanie instytucjom UE i rządom w kwestiach dotyczących praw podstawowych, przede wszystkim dyskryminacji, dostępu do wymiaru sprawiedliwości, rasizmu i ksenofobii, ochrony danych, a także w odniesieniu do praw ofiar przestępstw i praw dzieci.
Autorzy inicjatywy chcieliby też jednak ustanowienia "neutralnego mechanizmu ewaluacji i aplikacji prawa" w Unii Europejskiej.
Zgoda Komisji Europejskiej pozwoli na formalną rejestrację inicjatywy, dzięki czemu będzie się mógł rozpocząć trwający rok proces zbierania przez organizatorów deklaracji poparcia. Jeżeli w ciągu 12 miesięcy inicjatywę poprze milion osób z co najmniej siedmiu państw członkowskich, Komisja będzie musiała przeanalizować ją i zareagować na nią. Eurokomisarze będą musieli podjąć decyzję o przyjęciu tego wniosku bądź jego odrzuceniu i w obu przypadkach będą zobowiązani przedstawić uzasadnienie.
Ze źródeł w Brukseli wynika, że Komisja ma szerzej zająć się praworządnością. Timmermans zaproponuje kolegium komisarzy uruchomienie szerokiej debaty publicznej z zainteresowanymi stronami w sprawie narzędzi, które Unia Europejska ma mieć, by chronić zasady państwa prawa.
Ma to być wstęp do przyjęcia już po eurowyborach w czerwcu dokumentu określanego w unijnej nowomowie "komunikacją z wnioskami samej Komisji Europejskiej" w tej sprawie. Komisja już wcześniej zaproponowała połączenie dostępu do unijnych funduszy z przestrzeganiem praworządności, a teraz chce dyskusji na temat innych narzędzi, które miałyby służyć dyscyplinowaniu rządów odrzucających rzekomo szacunek dla zasad demokracji.
Według wydawanego w Brukseli "Politico", które pisze dziś o tej sprawie, Komisja Europejska chce zaproponować stolicom i Parlamentowi Europejskiemu rozważenie "wzmocnienia konsekwencji", jeśli państwo członkowskie odmawia naprawy sytuacji w przypadku wytknięcia mu podważania standardów praworządności zapisanych w unijnym prawie.
Formalnie komisarze w rekomendacjach, które mają przyjąć, nie tylko dadzą zielone światło dla debaty w tej sprawie, ale też zapowiedzą własne rekomendacje i wnioski w czerwcu.
Funkcjonujące na poziomie Komisji Europejskiej unijne ramy dotyczące praworządności zostały przyjęte w 2014 r., głównie z powodu mocno krytykowanych w Unii działań Węgier. Mechanizm ten, którego celem jest zaradzenie systemowym zagrożeniom praworządności w którymkolwiek z 28 państw członkowskich UE, został wykorzystany tylko raz - przeciw Polsce.
Ramy te wprowadzają narzędzie umożliwiające Komisji rozpoczęcie dialogu z danym państwem członkowskim, "aby zapobiec nasileniu się systemowego zagrożenia dla praworządności". Dialog Brukseli z Warszawą, który rozpoczął się na początku 2016 r., nie doprowadził do rozwiązania sytuacji po myśli Komisji Europejskiej, w efekcie, po niecałych dwóch latach, w grudniu 2017 r. uruchomiona została procedura z art. 7 unijnego traktatu.
Niezależnie od działań Komisji Europejskiej w czwartek Parlament Europejski będzie głosował nad swoim stanowiskiem w sprawie zamrażania wypłat funduszy UE państwom, które manipulują systemem prawnym lub zezwalają na oszustwa czy korupcję.
Propozycja w tej sprawie przewiduje, że gdyby Komisja stwierdziła, iż "uogólnione niedociągnięcia w zakresie praworządności" w danym państwie UE zagrażają zarządzaniu funduszami Wspólnoty, mogłaby zaproponować zastosowanie pewnych środków, począwszy od ograniczenia płatności zaliczkowych po zawieszenie płatności z budżetu UE.
Parlament i ministrowie UE musieliby zatwierdzać wszelkie tego typu decyzje.
Głosowanie zakończy pierwsze czytanie w Parlamencie Europejskim. Do nowo wybranego Parlamentu należeć będzie negocjowanie ostatecznego kształtu przepisów z ministrami UE, którzy nie uzgodnili jeszcze wspólnego stanowiska w tej kwestii.