Nie odpowiem na to pytanie, ponieważ nie chcę ani sobie, ani bliskim mi osobom zrobić krzywdy – tak brzmiała większość z odpowiedzi Danuty Jacuk-Plichty, która zeznawała przed sejmową komisją ds. zbadania afery Amber Gold. „Wiadomości” TVP1 ujawniły co szeptała do swojej pełnomocnik. Gdy padały kolejne pytania nie mówiła nic. Mikrofony wychwyciły jednak szepty np. „ja pier…”, czy „co ten człowiek nawyprawiał?”.
Jacuk-Plichta była zatrudniona w spółce jako osoba sprzątająca. Świadek stawiła się przed komisją z pełnomocnikiem. Na pytanie przewodniczącej komisji, czy będzie składała zeznania, odpowiedziała: „nie”. Świadek odmawiała odpowiedzi na prawie każde pytanie członków komisji, uzasadniając to tym, że „nie chce zaszkodzić sobie ani bliskim jej osobom”.
Przed rozpoczęciem posiedzenia szefowa komisji Małgorzata Wassermann mówiła mediom, że na koncie Jacuk-Plichty pojawiały się „potężne sumy pieniędzy” z Amber Gold.
Jednak jak okazało się w trakcie przesłuchania sama kobieta nie podejrzewała o jakie dokładnie kwoty chodzi.
Czy świadek pobrała z tytułu stosunku pracy 576 836 zł i 37 groszy?
– zadano kobiecie pytanie. Spontaniczna reakcja teściowej Marcina P. była wylewna… Opadła jej szczęka. Jedynie, co potrafiła z siebie wydusić to:
Wiadomości TVP 1 z zeznań teściowej Marcina P. wyłowiły co świadek szeptała do swojego pełnomocnika.
Zobacz wideo:
#AmberGold
— PikuśPOL (@pikus_pol) 26 września 2017
- Szepty
via @WiadomosciTVP pic.twitter.com/qHFqaoP9QY