- Z przypadkiem tak rozległej, tak agresywnej cenzury jeszcze się nie spotkałem. Sędzia Rafał Wagner, przewodniczący I Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie, w trybie ekstraordynaryjnym podjął decyzję, by zakazać dziennikarzowi "Gazety Polskiej" pisać o Zbigniewie Bońku. Zakaz obejmuje rok. Za każde złamanie tego zakazu dziennikarz ma dostać 5 tys. zł kary - poinformował na konferencji prasowej Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej".
Tomasz Sakiewicz przekazał, że w postanowieniu wymieniono tak dużo tematów, których Piotr Nisztor nie może poruszać w kontekście Zbigniewa Bońka, że tak naprawdę w ogóle nie może pisać on o szefie PZPN. Według naczelnego "GP" Bońkowi szczególnie zależało, by zablokować artykuł, jaki ukazał się w dzisiejszym numerze tygodnika "Gazeta Polska". Dotyczy on bliskiego współpracownika Bońka, który był w przeszłości kapitanem SB i inwigilował św. Jana Pawła II.
Co więcej - jak poinformował Sakiewicz - kilka dni temu kancelaria prawna reprezentująca Zbigniewa Bońka próbowała zasugerować Piotrowi Nisztorowi, że jeśli "Gazeta Polska" opublikuje tekst o Bońku i Placzyńskim (sam tygodnik nie został objęty zakazem publikacji na temat szefa PZPN), to Nisztor poniesie za to konsekwencje.
Tomasz Sakiewicz zwrócił jeszcze uwagę na inną kwestię. - Sąd, zakazując Piotrowi Nisztorowi pisania o Bońku, nie znał jeszcze nawet treści artykułu, który ukazał się dopiero w dzisiejszym numerze "GP". To już przypomina najgłębszy PRL - oświadczył.
Beata Dróżdż, dyrektor generalna Niezależnego Wydawnictwa Polskiego publikującego „Gazetę Polską”, dodała:
To próba zastraszenia dziennikarza. Cenzura prewencyjna tu zastosowana pokazuje, że sąd chce zastraszyć dziennikarzy, by nie pisali o pewnych osobach publicznych.
Powiedziała, że wśród licznych tematów, o których Piotr Nisztor nie można pisać, są nawet te już od dawna omawiane w mediach, czyli np. zatrudnienie Mateusza Kijowskiego przez PZPN.