Lekarz ustalił, że Ireneusz Sekuła miał na ciele trzy rany postrzałowe, będące efektem strzału z tzw. przystawki lub bardzo bliskiej odległości. Gdy po latach śledczy znów zagłębili się w aktach sprawy dotyczącej tajemniczej śmierci polityka, okazało się, że nie ma tam żadnych zdjęć ran postrzałowych.
Śmierć Ireneusza Sekuły, polityka, byłego wicepremiera w rządzie Mieczysława Rakowskiego, do dziś budzi wiele wątpliwości. Na niektóre próbowała znaleźć odpowiedź Dorota Kania w swoim programie "Gry Tajnych Służb" na antenie Telewizji Republika. Na początku marca wyemitowano pierwszą część, a dzisiaj ponownie zajęto się bulwersującym tematem.
Pytania, dlaczego i jak naprawdę stracił życie Sekuła, wciąż pozostają trudną do rozwikłania zagadką. 23 kwietnia 2000 r. rannego polityka znaleziono w jego biurze przy ul. Brackiej w Warszawie. W pomieszczeniu znaleziono rewolwer i kilka listów. Przewieziony do szpitala Sekuła twierdził, że postrzelił się sam.
Jak mówi dziennikarz śledczy, Rafał Pasztelański, lekarz, z którym rozmawiał Ireneusz Sekuła, odniósł wrażenie, że ranny pacjent "stara się go przekonać o próbie samobójczej".
- [Żona Sekuły] powiedziała, że jej mąż miał w nocy napisać list pożegnalny na komputerze, podpisać się pod nim, postrzelić się trzykrotnie w klatkę piersiową, zadzwonić do niej, zejść do niej jeszcze do drzwi i ją wpuścić i dopiero wtedy dać się zabrać do szpitala
- powiedział Pasztelański.
Lekarz ustalił, że Ireneusz Sekuła miał na ciele trzy rany postrzałowe, będące efektem strzału z tzw. przystawki lub bardzo bliskiej odległości.
Prokuratura, która po latach wróciła do sprawy śmierci Sekuły, nie odnalazła jednak w aktach żadnego zdjęcia ran, które miały znajdować się na jego ciele.
- Chciano sprawdzić, czy on rzeczywiście się postrzelił. Nikt tego na początku nie zrobił - powiedział Pasztelański.
Według policyjnego negocjatora, Dariusza Lorantego, na miejscu zdarzenia, co wynikało z rozpytań, miały znajdować się dwie osoby.
Taką wersję potwierdził też świadek koronny - wskazywał, że jednym z nich mógł być "Malizna", członek gangu pruszkowskiego, który miał przyjść do Sekuły po odbiór długu.
O takim przebiegu zdarzeń 23 kwietnia 2000 r. mówi też Rafał Pasztelański, wskazując, że już niedługo po śmierci Sekuły pojawiły się pogłoski, że do postrzelenia doszło w trakcie szamotaniny z gangsterami Pruszkowa. "Odwiedzili" oni Sekułę, by odebrać dług.
Tutaj przypominamy pierwszą część programu "Gry Tajnych Służb" poświęcony tajemnicy śmierci Sekuły