- Ale co oni sobie mogą mówić, skoro cała zagranica mówi, że nie istnieje? - tak była pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf odniosła się do kwestii Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Haniebne słowa Gersdorf komentowali politycy w studiu TV Republika.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
Była pierwsza prezes Sądu Najwyższego, Małgorzata Gersdorf, była niedawno na antenie nielegalnej TVP gościem programu Doroty Wysockiej-Schnepf, laureatki Hieny Roku 2024. Podczas wywiadu doszło do takiej wymiany zdań:
Wysocka-Schnepf: Nie myśli pani, że PiS będzie próbował rękami Sądu Najwyższego w jakiś sposób [wpływać na wybory prezydenckie].
Gersdorf: Będzie, ale można to również odwrócić i powiedzieć, że ta izba [Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, orzekająca o ważności wyborów] nie istnieje.
W-S: Ale oni powiedzą, że istnieje
G: Ale co oni sobie mogą mówić, skoro cała zagranica mówi, że nie istnieje?
"Cała zagranica mówi, że Sąd Najwyższy w Polsce nie istnieje to nie istnieje."
— Maciej Podstawka (@MaciekBNB) February 17, 2025
Poznajcie Małgorzatę Gersdorf, Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego z ramienia Platformy.
Oni przegrali https://t.co/4jJcvM2sHU. przez tę butę. Zadziwiające jak szybko wróciła. pic.twitter.com/VVxHesFMdM
Szokująca wypowiedź byłej pierwszej prezes SN była przedmiotem dyskusji w programie Katarzyny Gójskiej "W punkt" na antenie Telewizji Republika.
- Może niektórzy z zagranicy mieliby takie intencje, ale nie mają do tego żadnych podstaw. Wyszedłbym od pytania, bo tam pytają mówi, że PiS z pomocą SN będzie coś robił. Chciałbym stanowczo przekonać do tego, że my nie mamy wpływu na to, jakie rozstrzygnięcia podejmuje SN i to jest strasznie obraźliwe dla tych sędziów, że próbuje się wmanewrować w jakieś polityczne relacje, które nie istnieją, że IKNiSP różnie rozstrzyga w różnych sprawach. Gdy rozstrzyga nie po myśli obecnie rządzących, to staje się "izbą pisowską" - mówił poseł PiS, Krzysztof Szczucki.
Dodał, że Gersdorf jako sędzia w stanie spoczynku "powinna zachować apolityczność i dystans".
Pokazała, że tego nie ma, co więcej, merytorycznie całkowicie się myli. Po pierwsze, żaden organ zagraniczny, czy jakaś "zagranica", nie ma prawa decydować o tym, czy jakakolwiek izba w Polsce jest sądem czy nie jest. Po drugie, jeżeli przeanalizować orzeczenia, które zapadały bez podstaw prawnych w trybunale luksemburskim, strasburskim, to żadne z tych orzeczeń nie dotyczyły spraw publicznych, spraw wyborczych. Rozstrzygano o sprawach cywilnych, karnych, sprawach zwykłych ludzi, którymi zajmują się sądy. Nie rozstrzygano o sprawach publicznych, nie ma takiego orzeczenia. Nawet ta mityczna zagraniczna w tej sprawie się nie wypowiadała i nie ma prawa się wypowiadać
- podkreślił Szczucki.
Piotr Kusznieruk z Lewicy wypowiedź Gersdorf uznał za "sporą nadinterpretację". - Powinna wypowiadać się w zakresie obiektywizmu prawnego, ale poniosło - ocenił.
IKNiSP zdecydowała o ważności poprzednich wyborów parlamentarnych, nie mieliśmy co do tego żadnych wątpliwości, te wybory zostały przyjęte, zatwierdzone. Teraz działa nowy skład Sejmu, w związku z tym, raczej trudno mieć wątpliwości co do działania tej izby akurat w tym zakresie. Wydaje mi się, że niektóre wypowiedzi pani Gersdorf są sporą nadinterpretacją. Nie występowały zjawiska na arenie międzynarodowej, w których organy mówiłyby, że u nas są nieważne wybory poprzednie, jak również istnieje możliwość uznania, że wybory prezydenckie będą wyborami nieważnymi
- twierdził Kusznieruk.
- Pojawili się politycy z innych państw, którzy mówili, że gdy będzie trzeba, to unieważni się wybory w Niemczech i wszystkie inne wybory, które będą po drodze, nawiązując do tego, co się wydarzyło w Rumunii - zauważyła Katarzyna Gójska, nawiązując m.in. do wypowiedzi Thierry'ego Bretona.
Bartosz Grucela z Partii Razem wypowiedź Gersdorf uznał za "kompromitującą", a Grzegorz Płaczek z Konfederacji - za "haniebną".