Warszawska prokuratura skierowała ponownie akt oskarżenia przeciwko Markowi M., który podejrzany jest o symulowanie zabójstwa arcybiskupa Marka Jędraszewskiego - dowiedział się portal Niezalezna.pl. - Uprzednio złożony akt oskarżenia został zwrócony z przyczyn formalnych - mówi prok. Aleksandra Skrzyniarz.
Do skandalu doszło w sierpniu 2019 roku podczas imprezy środowisk LGBT odbywających się w jednym z poznańskich klubów. Jeden z jej uczestników na scenie zaprezentował się z dmuchaną lalką, która miała przyklejony do twarzy wizerunek abp. Marka Jędraszewskiego, metropolity krakowskiego. "Artysta" miał w swoim show symulować podrzynanie gardła lalce z wizerunkiem arcybiskupa.
W sieci zamieszczone zostały zdjęcia z imprezy, na których widoczny jest "show" osoby określającej się jako "Mariolkaa Rebell".
Sprawą zainteresowała się prokuratura, kierując w tej sprawie akt oskarżenia do sądu.
- Do zdarzenia objętego aktem oskarżenia doszło w sierpniu ubiegłego roku podczas gali finałowej Mr Gay Poland w Poznaniu. Z ustaleń dochodzenia wynika, że oskarżony w przebraniu drag quenn tańczył na scenie z dmuchaną lalką symbolizującą arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, którego zdjęcie było do niej przyczepione. Przy słowach odtwarzanej piosenki „Lola, zabiłam go” mężczyzna zasymulował podcięcie nożem gardła duchownego, a dla spotęgowania efektu wykorzystał sztuczną krew
- poinformowała na początku sierpnia 2020 roku rzeczniczka warszawskiej Prokuratury Okręgowej Aleksandra Skrzyniarz.
W komunikacie czytaliśmy wówczas:
"W reakcji na powyższe zdarzenie do prokuratur na terenie całego kraju wpłynęły liczne zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Wszystkie zostały przeanalizowane w ramach jednego postępowania, a zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie Markowi M. zarzutu popełnienia przestępstw: publicznego nawoływania do zbrodni (art. 255 § 2 Kodeksu karnego), nawoływania do nienawiści na tle różnic wyznaniowych (art. 256 § 1 Kodeksu karnego) i znieważania z powodu przynależności wyznaniowej (art. 257 § 1 Kodeksu karnego). W ocenie prokuratury forma scenicznego przekazu, jak też użyte podczas występu rekwizyty pozwalają na uznanie, że zachowanie Marka M. było działaniem promującym przemoc i wyczerpującym znamiona zarzuconych mu przestępstw"
Okazało się, że przez kilka miesięcy ta sprawa nie nabrała dużego tempa. Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl, Marek M. wciąż nie stanął przed sądem.
- Uprzednio złożony akt oskarżenia został zwrócony z przyczyn formalnych
- poinformowała nas prok. Aleksandra Skrzyniarz.
Ale jest też dobra wiadomość - pod koniec grudnia 2020 roku prokuratura ponownie skierowała do sądu akt oskarżenia. Jest więc szansa, że Marek M. nie uniknie odpowiedzialności
Za zarzucone przestępstwa oskarżonemu grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.