Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Studenci kontra liberalny establishment.  „Caryca-rektorzyca wyciąga 30 tys.” (FILM)

- Gdybym ja, chłopak z małej wiochy, studiował 20 lat temu, czerwony dywan by mi rozłożyli, „Welcome to Poznań”. A teraz jest kij i wyp…j. Żeby zapłacić za mieszkanie, muszę pracować 40 godzin w tygodniu. To nie jest tak jak kiedyś, że dostawałeś stypendium, że były miejsca w akademikach. Ceny mieszkań idą w górę, akademików jest co raz mniej. Żeby dostać stypendium trzeba być biednym jak mysz kościelna. Wszystko drożeje, studentom żyje się co raz gorzej – powiedział w Wywiadzie z chuliganem w Republice Patryk Szynkowski, 21-letni student, którego ochrona Rafała Trzaskowskiego powaliła na ziemię, gdy usiłował zadać mu pytanie. Mocną rozmowę i film z ataku ochrony obejrzeć można pod tym tekstem (FILM).

Jak mówi Szynkowski, taka „otwartość” na dyskusję jest typowa dla liberalnych środowisk. - Wiesz jak to jest: próbują nas uciszyć takim liberalnym podejściem, że nie można krzyczeć i czegoś się domagać. Trzeba grzecznie prosić i napisać pismo. A na to pismo po prostu nie odpowiadają zazwyczaj. Biedacy i ryby głosu nie mają. Potem nam się wmawia, że jesteśmy agresywni, niebezpieczni.

Patryk Szynkowski, członek związku Inicjatywa Pracownicza, organizował okupację akademika „Jowita”, położonego w najbardziej atrakcyjnym punkcie Poznania, między hotelami Sheraton i Mercure, na który ostrzył sobie zęby deweloper. W rozmowie z Piotrem Lisiewiczem w Wywiadzie z chuliganem opisał, jak okłamywały w tej sprawie studentów władze uniwersytetu: 

- Była petycja, rozmowy z rektorką. Ona mówi, że nie ma pieniędzy. Wtedy, na początku, remont Jowity miał kosztować 30 milionów złotych. Po pierwszej rozmowie z rektorką zaczął kosztować 50 milionów złotych. Potem zaczęliśmy zbierać podpisy, dzwonić do studentów, mieliśmy 600 numerów telefonów i pytaliśmy każdego, czy wiesz, co się dzieje. Wtedy remont już wskoczył na 80 milionów złotych. Zrobiliśmy sobie tam centrum życiowe, przejęliśmy wszystkie pokoje, spaliśmy na podłodze. No więc jak rozpoczęła się okupacja i przyszedł kanclerz, to już remont kosztował 100 milionów złotych.

Efekt negocjacji studentów rektor Bogumiłą Kaniewską był taki, że… wyłączono im prysznice. - Jak wyłączyli nam prysznic, to zrobiliśmy happening i poszliśmy się myć do rektoratu. A w ogóle wiesz, kiedy nam wyłączyli prysznic? W rocznicę stanu wojennego, 13 grudnia. No więc uznaliśmy, że to jest stan wojenny. Strajk w Jowicie obudził dyskusję w Polsce na temat sytuacji studentów. Bo mówią nam, że student ma się uczyć, a nie pracować. A ja się pytam, jak to mam zrobić? Bo żeby zapłacić za mieszkanie, musze pracować 40 godzin w tygodniu. 

Jak opowiada, niedawno na jego uczelni zwolniono szatniarki. - Pracowało 5 dziewczyn na 2,5 etatu, czyli zarabiały 120 tys. złotych rocznie. Tymczasem nasza królowa, caryca, rektorzyca Bogumiła Kaniewska wyciąga po 30 tys. zł miesięcznie. Argumentowano, że szatnia nie generuje zysku. Tylko niby dlaczego szatnia miałaby generować zysk?

Z kolei Szynkowski w Krakowie uczestniczył w podobnej okupacji akademika Kamionka. - Na jednym spotkaniu z nami były wszystkie szychy z krakowskiego uniwersytetu. Studenci wyszli i zaczęli pytać, co z Kamionką. I trzech z nich zawiesili w prawach studenta, tak po prostu.

Co sądzi o pozowaniu na lewicowość środowisk akademickich? - To jest jakiś dysonans. Dla jednych lewica to jest walka o prawa swoje i innych ludzi, a dla innych to jest plakietka, którą sobie możesz przykleić na koszulę i fajnie wtedy wyglądasz i jesteś popularniejszy na uniwersytecie. Bo jak jesteś radykalną lewicą na uniwersytecie, to zrobisz doktorat, jakoś się odnajdziesz. A jak jesteś radykałem lewicowym na zakładzie, to kijem i nara. Masz przykład Mariusza Piotrowskiego z Gniezna, którego wywalili i nie wiem, czy on się określa jako lewica i mnie to szczerze mówiąc nie interesuje. Ale walczy o swoje prawa i go za to zwolnili. 

Patryk Szynkowski, który jest anarchistą, w przeciwieństwie do lewicy kawiarnianej wie, czym jest walka z biedą: - Ja się wychowałem w takiej małej wiosce pod Szczecinem, koło Gryfina. Polesiny – tam mieszka 15 osób. Bez żadnej komunikacji, bez zasięgu, bez sklepu i bez perspektyw na przyszłość. Urodziłem się w roku 2004, gdy Polska weszła do Unii Europejskiej. Mój Ojciec, korzystając z tej okazji, zabrał mnie i Mamę, i pojechaliśmy do Anglii, gdzie Tata znalazł pracę w rzeźni.

Mieszkaliśmy w hotelu robotniczym, łóżka piętrowe, niezły slums. W sąsiedztwie było inne osiedle, bardziej luksusowe, tam chodziłem podglądać kolorową telewizję. Skończyło się na tym, że naszym hotelu robotniczym pojawiła się czarna pleśń. Ta sama, która terroryzuje w Warszawie mieszkańców Pragi. Jest zabójcza, rakotwórcza i ja dostałem zapalenia płuc. Musieliśmy z powrotem do Polski uciekać, bo pewnie bym padł.

Atak „karków” Trzaskowskiego nie zniechęcił go do angażowania się w sprawy społeczne. - Przyszedłem do szeroko rozumianego ruchu jak miałem 16 lat. Generalnie wszystkiego się uczyłem od początku i dalej się  uczę. Jeżeli ktoś ogląda nas i chciałby się zainteresować, to śmiało może dołączać gdzie się da, gdzie czuje, że może coś zrobić i tam wszystkiego może się nauczyć. 

Jak mówi, akcja ta pokazała prawdę o tym, jak naprawdę wygląda uśmiechnięta Polska:  - To są zwykli ludzie, który, chcą odebrać domy. Oni byli na tym wiecu. To była starsza pani czy dziecko, których poszarpano. Ich się nie chce słuchać, bo oni są wiarygodni dla ludzi. Ich walka w sprawach społecznych burzy ten taki liberalny przekaz, że generalnie, to wszystko jest super. Że mamy ten kapitalizm, że odbiliśmy się od dna, że jest komercja, że jest kolorowo,  że odszedł PiS od władzy, że jesteśmy uśmiechnięci. Bo tu nagle okazuje się, że wcale nie jesteśmy uśmiechnięci. 

Mocną rozmowę i film z ataku ochrony obejrzeć można tutaj:

Źródło: niezalezna.pl