Dzisiaj decyzją sądu 27-letni Stefan W., który w niedzielny wieczór zaatakował nożem Pawła Adamowicza, został tymczasowo aresztowany. Prokurator postawił mu zarzut zabójstwa, którego motywacja zasługuje na szczególne potępienie. 27-latek w grudniu 2018 r. wyszedł na wolność po kilkuletniej odsiadce za napady na banki. Wiadomo już też, że W. leczony był psychiatrycznie i przyjmował leki
"Halo, halo! Nazywam się Stefan (...). Siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie tam torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz" - krzyczał w niedzielny wieczór na scenie 27-letni Stefan W. Chwilę wcześniej ugodził nożem - na oczach zgromadzonych gdańszczan na imprezie zorganizowanej w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - prezydenta miasta, Pawła Adamowicza. Napastnik przez kilkadziesiąt sekund chodził po scenie, nie niepokojony przez nikogo, wymachując nożem.
Obezwładniony został dopiero po dłuższej chwili. Nie stawiał oporu. Został przekazany funkcjonariuszom policji.
"Jak ustalono, Stefan W. był uprzednio karany za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu oraz mieniu i skazany na karę łączną 5 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Zakład karny opuścił w dniu 12 grudnia 2018 roku, po odbyciu całości kary" - informuje Prokuratura Krajowa.
Stefan W. został skazany w 2014 r. za cztery napady z bronią w ręku na placówki bankowe w Gdańsku.
Wszystkie rabunki miały miejsce w ciągu miesiąca, na przełomie maja i czerwca 2013 r. Zamaskowany - dzięki okularom przeciwsłonecznym - W. zastraszał pracowników banków bronią: w jednym przypadku był to pistolet gazowy, w trzech innych - pistolet alarmowy na naboje hukowe. Podczas jednego z rabunków mężczyzna dla postrachu wystrzelił w sufit.
Przed dokonaniem napadów na banki mężczyzna nigdzie nie pracował, żył z pieniędzy ze spadku po ojcu oraz pomocy rodziny. Gdy zabrakło mu środków do życia, wpadł na pomysł zdobywania ich, napadając na banki.
Zrabowane przez Stefana W. kwoty nie były wysokie: od 2,5 tys. do 6,8 tys. zł. Pieniądze te mężczyzna wydawał - jak sam mówił, "na taksówki, jedzenie i kasyno". Wybrał się też na wycieczkę do Warszawy, gdzie zatrzymał się w ekskluzywnym hotelu, oraz na kilkudniową wycieczkę na Wyspy Kanaryjskie.
Podczas odsiadywania kary, W. trzykrotnie starał się o przedterminowe zwolnienie, jednak za każdym razem spotykał się z decyzją odmowną.
27-letni obecnie Stefan W. ma wykształcenie podstawowe i nie ma żadnego wyuczonego zawodu.
Portal wp.pl dotarł do informacji, z których wynika, że W. leczył się psychiatrycznie. Przyjmował lekarstwa w związku ze schizofrenią paranoidalną. Chorobę tę charakteryzują omamy i urojenia, szczególnie te o absurdalnej treści. Lekarze wskazują, że często są to urojenia prześladowcze, a osoba chora twierdzi, że jest ofiarą jakiegoś spisku.
Stefan W. został też najprawdopodobniej zobowiązany do dalszego leczenia po zakończeniu kary.
Dziennikarze dowiedzieli się jednak, że W. niedawno odstawił leki, wcześniej także przestał chodzić na terapię. Miał za to grywać w brutalne gry komputerowe.
Podczas przesłuchania matka scharakteryzowała syna jako niedojrzałego emocjonalnie
– mówił informator wp.pl.
Przesłuchanie Stefana W. rozpoczęło się w poniedziałek, wczesnym popołudniem. Usłyszał zarzut zabójstwa w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie.
Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Grażyna Wawryniuk, poinformowała, że Stefan W. czynu zbrodniczego "dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa, po odbyciu kary bezwzględnego pozbawienia wolności, w wyniku motywów zasługujących na szczególne potępienie - to znamię zostało uwzględnione w zarzucie przedstawionym podejrzanemu".
- Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego przestępstwa
- zastrzegła prok. Wawryniuk. Dodała, że "podejmowane są wszelkie czynności mające na celu ustalenie, dlaczego doszło do tego zdarzenia".
Jak dodał adwokat podejrzanego, mec. Damian Konieczny, złożył on wyjaśnienia, w których skupił się głównie na opowieści o sobie.
Prokurator skierował do sądu wniosek o tymczasowy areszt dla Stefana W. Jeszcze w poniedziałek sędzia przychylił się do wniosku śledczych. Zarzut, który dziś usłyszał 27-latek, obciążony jest karą nawet dożywotniego pozbawienia wolności.