Starożytna drama? A może raczej tragikomedia? - To jest dopiero początek igrzysk. Spodziewamy się jakichś konsekwencji, ale to jest ta cena, którą się dziś płaci za mówienie prawdy i mówienie o wartościach [oklaski – przyp. red.] - powiedział dziś sędzia Igor Tuleya ze stołecznego sądu okręgowego po wyjściu od rzecznika dyscyplinarnego.
Wezwanie od zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych w celu złożenia wyjaśnień m.in. nt. wypowiedzi sędziów o reformie wymiaru sprawiedliwości otrzymało na czwartek i piątek czworo sędziów.
W czwartek przed rzecznikiem dyscyplinarnym zeznania składali rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” sędzia Bartłomiej Przymusiński oraz sędzia Ewa Maciejewska z Łodzi, która zadała w końcu sierpnia pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE ws. niezawisłości sędziowskiej w kontekście wprowadzanych w Polsce zmian. Na piątek - na godz. 12 - wezwanie otrzymał sędzia Tuleya oraz - na godz. 14 - prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” sędzia Krystian Markiewicz.
Tuleya demonstracyjnie pojechał na spotkanie… tramwajem.
Igor Tuleya w drodze na przesłuchanie przed rzecznikiem dyscyplinarnym. Tramwaj linii nr 17. pic.twitter.com/7CjHWh5rxV
— IUSTITIA Polish Judges Association (@JudgesSsp) 21 września 2018
Sędzia Tuleya po wyjściu od rzecznika dyscyplinarnego poinformował dziennikarzy, że przesłuchanie trwało około godzinę. Zaznaczył, że „rzecznik dyscyplinarny jest osobą kulturalną, ale bardzo zasadniczą”. Na pytanie czego dotyczy postępowanie odparł, że nie może zdradzić szczegółów „żeby nie narazić się na kolejną odpowiedzialność”.
Dodał, że w sprawie, do której został wysłuchany dziś, występował w charakterze świadka i nie dotyczy ona jego osoby.
Tak jak powiedziałem kiedyś, to jest dopiero początek igrzysk. Dostałem kolejne wezwanie w charakterze świadka w innej sprawie. Trzymamy się mocno i zapewniam państwa, że nie zrobimy ani jednego kroku w tył
- zapewnił.
Jak poinformował, obecnie występuje w czterech postępowaniach dyscyplinarnych, w tym w dwóch „jego rola będzie prawdopodobnie w charakterze obwinionego”.
Przed ponad dwadzieścia lat kontakt z rzecznikiem dyscyplinarnym miałem pewnie raz, albo dwa razy. Natomiast w ciągu ostatnich dwóch tygodni znalazłem się w czterech postępowaniach prowadzonych przez rzecznika. Jest to dziwne
- powiedział.
Dodał, że „opłacało się stać razem z obywatelami pod Sądem Najwyższym”. Pytany, czy spodziewa się jakichś konsekwencji odpowiedział, że „pewnie jak wszyscy sędziowie w naszym kraju spodziewamy się jakichś konsekwencji, ale to jest ta cena, którą się dzisiaj płaci za mówienie prawdy i mówienie o wartościach”.