Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Stanęli do walki z Niemcami i wygrali. Dziś 107. rocznica wybuchu Powstania Wielkopolskiego [WIDEO]

Dziś mija 107 lat od wybuchu powstania wielkopolskiego, największego zwycięskiego zrywu niepodległościowego w okresie zaborów. Centralne obchody rocznicowe odbędą się w Poznaniu z udziałem prezydenta RP Karola Nawrockiego.

Autor: Mateusz Mol

107. rocznica wybuchu Powstania Wielkopolskiego 

Powstanie Wielkopolskie wybuchło 27 grudnia 1918 r. w Poznaniu i było największym zwycięskim zrywem niepodległościowym na terenie zaborów. W listopadzie 2021 r. prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o ustanowieniu Narodowego Dnia Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Po raz pierwszy święto to obchodzono miesiąc później, w 103. rocznicę insurekcji.

W dzisiejszych obchodach Narodowego Dnia Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu weźmie udział prezydent Karol Nawrocki. W trakcie głównej uroczystości, na placu przy pomniku 15. Pułku Ułanów Poznańskich, planowane jest wystąpienie głowy państwa.

Wieczorem prezydent przejdzie ulicami miasta w Marszu Powstania Wielkopolskiego. Następnie, na placu Kolegiackim, Karol Nawrocki będzie gościem „Śpiewanek Powstańczych”; koncertu pieśni patriotycznych.

W związku z przypadającą dziś rocznicą powstania w mediach społecznościowych opublikowano okolicznościowy spot, w którym o bohaterstwie Polaków mówi m.in. prezydent Nawrocki. 

Jak doszło do wybuchu powstania?

Już na początku listopada 1918 r. nie było jasne, jaki będzie status Wielkopolski. Formalnie wchodziła w skład monarchii niemieckiej, ale od kiedy 3 listopada doszło do buntu marynarzy w Kilonii, który wkrótce zamienił się w ogólnokrajową rewolucję, która finalnie obaliła monarchię, nikt nie był niczego pewny.

Niemieccy żołnierze na różnych frontach I wojny światowej zakładali Rady Delegatów Żołnierskich i wypowiadali posłuszeństwo oficerom, niemieckie władze na terenach okupowanych często samorzutnie opuszczały miasta. Nikt nie rozumiał sytuacji. Dla Polaków zamieszkujących Wielkopolskę był to jednak jasny sygnał, że ich ziemie wracają do Polski, nawet jeśli formalnie nikt tego jeszcze nie stwierdził. 10 listopada 1918 r. polscy żołnierze z garnizonu w Ostrowie Wielkopolskim bez żadnego wystrzału przejęli władzę w mieście, proklamując tam Rzeczpospolitą Ostrowską. Wieści o takich wydarzeniach rozchodziły się błyskawicznie, a gdy 11 listopada w Warszawie Piłsudski przejął władzę od Rady Regencyjnej, nastroje patriotyczne osiągnęły temperaturę wrzenia.

26 grudnia przebywał w Poznaniu Ignacy Paderewski. Mimo deszczowej pogody przywitały go tłumy mieszkańców miasta.

„Polska po wielu latach niewoli odbudowuje się. W Warszawie powstaje nowy rząd, pod kierownictwem naczelnika Józefa Piłsudskiego. Niech żyje Polska, od morza do Tatr!” – na te słowa wygłoszone przed hotelem Bazar ulica zareagowała euforią. Ale tylko jej polska część. Nie wiadomo, kto wydał rozkaz, czy może było to działanie spontaniczne, jednak następnego dnia, około godz. 16, tłum Niemców – żołnierzy, do których dołączali cywile – przeszedł przez miasto, dewastując polskie symbole, wdzierając się do polskich sklepów i urzędów.

Wczoraj po południu, na krótko przed czwartą, nadciągnęły do miasta z koszar na Jeżycach oddziały uzbrojonych żołnierzy niemieckich z 6 pułku grenadierów, w liczbie około 200, z oficerem na czele, śpiewając niemieckie pieśni, wtargnęli do gmachu Naczelnej Rady Ludowej, zrywając tamże sztandary angielskie, amerykański i francuski. W dalszym pochodzie przez Św. Marcin, ul. Wiktorii, Berlińską i plac Wilhelmowski czynili to samo, wdzierając się, zwłaszcza na Berlińskiej do domów prywatnych i zrywając tamże z balkonów chorągwie koalicyjne, amerykańskie i polskie, które deptano nogami. Prowokacyjne zachowanie się gwałtowników niemieckich zwabiło nieprzygotowaną na napaść i prowokację ludność polską, która wyległa na ulice 

– pisano w „Kurierze Poznańskim”.

Mniej więcej około godz. 17 padł pierwszy strzał. Nie wiadomo, kto i do kogo strzelił, ale rozpętało to burzę. Zarówno Polacy, jak i Niemcy wyjęli broń i rozpoczęli chaotyczny ostrzał. Nikt nim nie kierował, nie było dowódców. Wkrótce strzały było słychać w niemal całym mieście i dziwna, niekontrolowana bitwa trwała następne kilka godzin.

Niekontrolowane zwycięstwo

Tym, co najbardziej zaskakuje w momencie wybuchu powstania, to ilość broni, która nagle znalazła się w rękach obu stron. W rzeczywistości nie jest to jednak aż tak dziwne. Istniała tam bowiem nielegalna Polska Organizacja Wojskowa (nie należy jej mylić z organizacją Piłsudskiego), do której należeli m.in. nieźle przeszkoleni członkowie paramilitarnego „Sokoła”; Polacy służyli w częściowo uzbrojonej Straży Ludowej oraz Służbie Straży i Bezpieczeństwa. Jak szacuje historyk Marek Rezler, w momencie rozpoczęcia walk Polacy mieli do dyspozycji ok. 7 tys. uzbrojonych ludzi. Siły niemieckie były tylko pozornie nieco większe. Żołnierze byli zrewoltowani, zmęczeni wojną, nie chcieli walczyć, a ich morale było w katastrofalnym stanie.

Nieskoordynowane grupy uzbrojonych Polaków mniej więcej do godz. 20 opanowały większość kluczowych obiektów miasta – czasem przejmując je bez jednego wystrzału, o inne jednak, jak gmach Prezydium Policji, walcząc przez kilka godzin. Co więcej, po opanowaniu środków łączności od razu wysłano informację o walkach do innych miast Wielkopolski. Reakcja była natychmiastowa. Już o godz. 22 przyjechały do Poznania posiłki z nieodległego Kórnika. Przyjechali też co prawda Niemcy, ale rozbrojono ich nader sprawnie, zdobywając przy tym karabiny maszynowe.

Walki przeprowadzono tak skutecznie, że wieczorem 28 grudnia w rękach polskich było już praktycznie całe miasto z wyjątkiem bazy lotniczej na Ławicy i koszar 6 pułku grenadierów na Jeżycach. Była to także jedna z najbardziej „cywilizowanych” bitew miejskich. Jak zauważył Marek Rezler – walki toczyły się niejako na marginesie zwykłego życia, miasto funkcjonowało całkiem normalnie, cywile nie odczuli większych utrudnień, a liczba ofiar istotnie wydaje się niska, bo sięga łącznie trzydziestu, czterdziestu.

28 grudnia Poznań był więc Polski. Ale nie tylko to miasto. Na prowincji wypadki toczyły się w równie zawrotnym tempie. Jeszcze 27 grudnia Polacy opanowali Szamotuły, Pniew, Opalenicę, Buk, Trzemeszno, Wrześnię i Gniezno. Do 29 grudnia w rękach powstańców były też Grodzisk Wielkopolski, Klecko, Kórnik, Wielichowo, Witkowo i Wronki. Do listy tej trzeba doliczyć Środę Wielkopolską i Śrem – gdzie Niemcy sami przekazali władzę Polakom jeszcze przed wybuchem walk – i wspomniany już Ostrów Wielkopolski. Nie należy jednak postrzegać tych wypadków jako wielkich bitew. W terenie działało to mniej więcej tak jak w Poznaniu. Niemcy często nie stawiali oporu, tam, gdzie stawiali, nie był on początkowo silny.

Autor: Mateusz Mol

Źródło: x.com, PAP, niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane