Przed komisją weryfikacyjną stanął Mirosław Bieniek, były prezes spółki Plater. To jeden z beneficjentów warszawskiej reprywatyzacji. Dziwne szczegóły i kulisy dokonywanych przez Bieńka transakcji on sam tłumaczył jako "zbiegi okoliczności".
"Pan Bieniek współpracował z Robertem N. (adwokat, podejrzany w śledztwie dot. warszawskich reprywatyzacji) w kluczowych sprawach m.in. Mokotowskiej 63 i są beneficjentami szeregu decyzji zwrotowych. Można powiedzieć, że po kilka kamienic każdy z nich uzyskał. Komisja bada te reprywatyzacje i zasadne jest ich wezwanie, ponieważ handlowali roszczeniami i przejmowali kamienice, a w niektórych ze spraw urzędnicy już usłyszeli bardzo poważne zarzuty, w tym zarzuty korupcyjne"
- mówił przed przesłuchaniem wiceprzewodniczacy komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta.
Świadek podczas zeznań powiedział, że sprawami reprywatyzacji interesuje się od 15 lat. Pytany przez wiceprzewodniczącego komisji Sebastiana Kaletę, czym się objawia to zainteresowanie, odpowiedział, że "poszukuje tych nieruchomości, bada budynki w Warszawie". Dodał, że interesuje się losami powojennymi kamienic, m.in. pod kątem, kto był ich właścicielem oraz czy nieruchomość jest atrakcyjna i jaki jest jej stan prawny. Później, jak mówi, kontaktował się w tych sprawach z właścicielami.
Kaleta pytał, do ilu nieruchomości świadek - lub spółki z nim związane - nabył roszczenia, Bieniek odpowiedział, że jest ich kilka. W tym kontekście wymienił m.in. położone przy Emilii Plater 14, Emilii Plater 15, a także nieruchomość położona przy Marszałkowskiej, ale nie pamiętał numeru kamienicy.
Wiceprzewodniczący pytał też o znajomość ze specjalizującym się w skupie roszczeń mec. Robertem N. Bieniek przyznał, że poznał go ok. 10-12 lat temu, kiedy N. był pełnomocnikiem ws. jednej z nieruchomości, którą on również się interesował. Jak mówił świadek, potem spotkał się z nim również ws. konsultacji "niektórych spraw". Było to ok. 2007-2008 r.
Kaleta pytał, ile spraw zakończyło się dla świadka odzyskaniem nieruchomości przed 2007 r., Bieniek odpowiedział, że 2-3.
Komisja na dłużej zatrzymała się na wątku reprywatyzacji Mokotowskiej 63. Świadek przyznał, że dwukrotnie widział się z siostrą Roberta N. byłą urzędniczka resortu sprawiedliwości Marzeną K. W tym kontekście szef komisji Patryk Jaki zapytał, czy możliwe jest, żeby w jakiejś transakcji Robert N. "podstawił" Marzenę K. Świadek odpowiedział: "nie sądzę, nie".
Dopytywany, skąd wzięła się ws. Mokotowskiej 63 Marzena K., świadek odpowiedział:
"panią Marzenę K. poznałem, kiedy byłem właścicielem roszczeń do Mokotowskiej 63. Potrzebowałem bardzo, na gwałt pieniędzy i sprzedałem jej połowę udziałów, ponieważ chodziło mi o sprawy finansowe".
1. W latach 2007-2015 - po tym, jak poznał Roberta N., adwokata i "króla reprywatyzacji" - nie uzyskał od stołecznego ratusza żadnej decyzji odmownej ws. zwrotów nieruchomości. Biznes więc miał 100-procentową skuteczność.
2. Siostrą Roberta N. jest Marzena K., była urzędniczka Ministerstwa Sprawiedliwości. Otóż na początku 2011 r. Bieniek sprzedał Marzenie K. - za pół miliona zł - część roszczeń do atrakcyjnej nieruchomości wartej kilkadziesiąt milionów złotych. Następnie - już siedem miesięcy później - odkupił owe prawa za... 10,5 mln zł. Dziś przed komisją upierał się, że to nie była wcale łapówka za pozytywne załatwienie sprawy.
Przewodniczący komisji Patryk Jaki zapytał, gdzie jest 10 mln zł różnicy, świadek odpowiedział: "które?".
Jaki poprosił, aby świadek wyjaśnił, po co się sprzedaje roszczenia za 0,5 mln zł, żeby potem odkupić je za 10,5 mln zł. Bieniek odpowiedział: "Po to się sprzedaje, żeby mieć pieniądze. Potrzebowałem wtedy na gwałt pieniędzy". Jaki dopytywał, czy potem, w przeciągu roku "cudownie znalazł 10 mln zł". Świadek odpowiedział, że otrzymał wówczas kredyt z banku.
Jaki powiedział po tej wypowiedzi świadka: "Mamy uwierzyć w to, że miał pan prawa do nieruchomości wartej dziesiątki milionów złotych i odsprzedał je pani Marzenie K., która przypadkowo jest siostrą pana Roberta N., który potrafił załatwić takie sprawy w ratuszu. (Sprzedał pan) coś za pół miliona, żeby później zapłacić za to 10,5 mln zł. Mamy uwierzyć, że tak było?". Bieniek odparł, że było to "po jakimś czasie i przy zupełnie innym stanie prawnym". Dopytywany, na czym polegał ten inny stan prawny, świadek odpowiedział, że wówczas budynek miał już uregulowany stan prawny, czyli można było wziąć pod jego zastaw kredyt.
"Sprzedaje pan prawa za pół miliona złotych pani Marzenie K. 16 marca 2011 r. po to, żeby odkupić od niej za 10,5 mln zł 17 listopada 2011 r., czyli to jest kilka miesięcy (...). Zupełnie przypadkowo dzisiaj już wiemy, że pani Marzena K. przez swojego brata miała dojścia do pozytywnych decyzji reprywatyzacyjnych i mamy uwierzyć, że ta różnica w przeciągu kilku miesięcy, 10 milionów, ginie w kolejnych transakcjach, to nie jest kwota łapówki?"
- pytał Jaki.
3. Bieniek kupił za 1,5 mln zł roszczenia na spółkę zarejestrowaną na Cyprze, potem... odsprzedał je sobie za 1 mln zł. Co stało się z brakującą połówką miliona? Tego biznesmen nie chciał zdradzić. Ale - podkreślał - nie ma mowy o "praniu brudnych pieniędzy".
4. Prawa do roszczeń do jednej z kamienic świadek komisji nabył za symboliczną kwotę od 98-letniego spadkobiercy. Zarobił na przejętej w ten sposób nieruchomości... przynajmniej kilka milionów złotych. Dlaczego staruszek przekazał Bieńkowi za grosze prawa do roszczeń? Bieniek twierdzi, że 98-latek chciał mu je... podarować - aby sprawiedliwości dziejowej stało się zadość.
M. Bieniek w krótkim czasie wykonał kilka niekorzystnych dla siebie transakcji z Marzeną K. #KomisjaWeryfikacyjna
— KomisjaWeryfikacyjna (@KW_GOV_PL) 4 września 2018
Więcej ⬇⬇⬇ pic.twitter.com/7dVU7RXOzV
Przesłuchanie przez @KW_GOV_PL Mirosława Bieńka#wieszwięcej #KomisjaWeryfikacyjna pic.twitter.com/8ZGQCeVAyL
— TVP Info ?? (@tvp_info) 4 września 2018