Do zdumiewającej wymiany zdań doszło między byłym szefem MSZ Radosławem Sikorskim, a Pawłem Wrońskim, dziennikarzem \"Gazety Wyborczej\". Chodziło o ujawnienie podsłuchów dotyczących polityków i zarejestrowanych w knajpach, w których biesiadowali ministrowie z rządu Donalda Tuska.
Radosław Sikorski – jeden z bohaterów tzw. afery taśmowej – stwierdził na Twitterze, że słynne nagrania z rozmów polityków powstały nielegalnie. Odpowiedział mu dziennikarz "Gazety Wyborczej" Paweł Wroński. Odpisał, że polityk to "zwierzyna łowna" i musi się pogodzić z takimi konsekwencjami.
Pretekst do tej dyskusji wprawdzie był inny, ale później akcja rozwinęła się.
Sorry. Podsłuchy polityków to inna sprawa. Niestety polityk to "zwierzyna łowna" i musi się z tym pogodzić. Tu chodzi o ujawnienie metod policji wobec obywateli https://t.co/TbaL8dCv41
— Paweł Wroński (@PawelWronskigw) 21 listopada 2017
Aha. Czyli wobec polityków wolno łamać kodeks karny. Ciekawa koncepcja rządów prawa.
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) 21 listopada 2017
Nie chodzi o rządy prawa. Bojanowski ujawnił zakatowanie człowieka na komisariacie i za to go ścigają policjanci. Przy tym "chlapanie" polityków w knajpie jakoś blednie. Potępiam podsłuchy, ale ani ja, ani Pan nie mówimy nic "prywatnie". Taki lajf.
— Paweł Wroński (@PawelWronskigw) 21 listopada 2017
KK mówi co innego. Potwierdził Pan niską kulturę prawną w naszej ojczyźnie.
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) 21 listopada 2017
Kodeks karny zakazuje torturowania człowieka w policyjny kiblu. Zrównanie ujawnienia tego przez W. Bojanowskiego i opublikowania podsłuchów, to nie kwestia równoważna. Nie łączmy niepotrzebnie różnych spraw, by nie wyglądały niepoważnie
— Paweł Wroński (@PawelWronskigw) 21 listopada 2017
KK zakazuje publikowania materiałów ze śledztwa, nagrań.
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) 21 listopada 2017