Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Sprawa Wołodymyra Z. jak sprawa Zakajewa? "Z jakichś powodów uznał, że nasz kraj jest bezpieczny"

- Ja słyszę, że ten człowiek [Wołodymyr Z.] mieszka pod Pruszkowem, ma firmę - to jest zdumiewające. Ktoś, kto wysadził ten rurociąg i mógłby się obawiać, że go służby zatrzymają, w ten sposób by nie działał. Odczytuję to tak - ale to moja spekulacja - że albo ten człowiek tego nie zrobił, wypowiedzi adwokata są niejednoznaczne, jeśli chodzi o przyznanie się do winy (…), albo to zrobił, ale miał z jakichś powodów przekonanie, że w Polsce jest bezpiecznie - powiedział w TV Republika Jakub Pilarek, dziennikarz Radia Wnet.

We wtorek na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania na terenie powiatu pruszkowskiego zatrzymany został 46-letni Ukrainiec Wołodymyr Z., który podejrzewany jest o udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream. Sprawa dotyczy śledztwa prowadzonego przez państwo niemieckiego.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba poinformował, że "jest duże prawdopodobieństwo", że prokuratura złoży do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Dodał, że decyzję o ewentualnej ekstradycji podejmie w ciągu 100 dni sąd po otrzymaniu stosownych dokumentów od strony niemieckiej. 

Według pełnomocnika Wołodymyra Z., w jego zatrzymaniu brać udział mieli również funkcjonariusze służb niemieckich.

Podkreślił, że obrona będzie w tej sprawie bardzo aktywnie działać.

– Jaki by obywatel Ukrainy w tych działaniach nie uczestniczył, mając na uwadze wojnę w Ukrainie oraz to, że właścicielem tej infrastruktury jest spółka rosyjska, która wprost finansuje wojnę w Ukrainie, trudno uważać, aby te działania mogły być uznawane za przestępstwo

– zaznaczył Tymoteusz Paprocki.

Wołodymyr Z. od kilku lat mieszkał w Polsce z rodziną. Ma prawo stałego pobytu. Na co dzień prowadzi działalność gospodarczą w branży budowlanej.

Sakiewicz: W interesie Polski jest, by tego gazociągu nie było

- W zasadzie każdy żołnierz ukraiński może być oskarżony o próbę lub zniszczenie sprzętu Federacji Rosyjskiej. Ja nie wiem, czy Ukrainiec wysadził gazociąg, czy nie wysadził, ale jedno jest pewne - w interesie Polski było to, żeby tego gazociągu nie było i jeśli tutaj są jakieś władze, które dbają o cokolwiek związanego z interesem Polski - również o bezpieczeństwo Polski - to powinny zrobić wszystko, żeby ten człowiek nie dostał się w łapy Niemców, co oznacza wcześniej czy później że dostanie się w łapy Rosjan. Bo to Niemcy z Rosjanami upichcili nam tą wojnę, budując imperium energetyczne, most, który sfinansował Putina i umożliwił mu wojnę

- mówił w TV Republika Tomasz Sakiewicz, prezes stacji.

Podobieństwo do sprawy Zakajewa

Sprawę Wołodymyra Z. poruszono również w programie Michała Rachonia. Porównano ją do sprawy zatrzymania i wydania stronie rosyjskiej czeczeńskiego polityka, Ahmeda Zakajewa.

17 września 2010 r. w Polsce został zatrzymany i doprowadzony do prokuratury Ahmed Zakajew, premier Czeczeńskiej Republiki Iczkerii. Do zatrzymania doszło, gdy przyjechał do Pułtuska na światowy kongres czeczeński. Ówczesny polski rząd pomimo utrwalonej od wielu lat wiedzy nt. tego, że Ahmed Zakajew nie jest terrorystą i że rosyjskie zarzuty przeciw niemu zostały odrzucone przez sądy w Wielkiej Brytanii i Danii, uznał, że organizację Kongresu Narodu Czeczeńskiego należy... storpedować.

- Ja słyszę, że ten człowiek [Wołodymyr Z.] mieszka pod Pruszkowem, ma firmę - to jest zdumiewające. Ktoś, kto wysadził ten rurociąg i mógłby się obawiać, że go służby zatrzymają, w ten sposób by nie działał. Odczytuję to tak - ale to moja spekulacja - że albo ten człowiek tego nie zrobił, wypowiedzi adwokata są niejednoznaczne, jeśli chodzi o przyznanie się do winy (…), albo to zrobił, ale miał z jakichś powodów przekonanie, że w Polsce jest bezpiecznie. Gdyby to był ten drugi scenariusz, który wydaje mi się bardziej prawdopodobny, to znaczy z powodów politycznych, dyplomatycznych służby nie realizowały tego ENA. Była informacja medialna, że już wcześniej były próby zatrzymania, dla mnie informacja zdumiewająca. Ja odczytuję to tak - ale to spekulacja - że strona polska zrobiła jakąś woltę po prostu

- powiedział Jakub Pilarek, dziennikarz Radia Wnet.

- To ciekawa rzecz. Jeśli ten człowiek przebywał w Polsce, to mógł przypuszczać, że Polska jest dla niego krajem bezpiecznym - zaakcentował Michał Rachoń. 

Źródło: niezalezna.pl