Czy jest możliwe, by w prosektorium w Moskwie powstało więcej szokujących zdjęć, z których kilka widzieliśmy wczoraj w filmie Ewy Stankiewicz "Stan Zagrożenia"? Autorka potwierdza, że to nie wszystkie fotografie, jakie zostały wykonane w tych tragicznych okolicznościach.
W filmie Ewy Stankiewicz "Stan Zagrożenia", który wyemitowany został wczoraj w Telewizji Polskiej, pokazano zdjęcia z moskiewskiego prosektorium z kwietnia 2010 roku, na których widać ówczesną minister zdrowia Ewę Kopacz, w towarzystwie m.in. pracowników zajmujących się przygotowywaniem do pochówku ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.
Na jednej z fotografii widzimy uśmiechniętą minister Kopacz z filiżanką, na drugiej - już w towarzystwie dwóch uśmiechniętych mężczyzn obok stołu, na którym znajduje się worek - możliwe, iż z ciałem ofiary katastrofy.
Twórczyni filmu Ewa Stankiewicz w rozmowie z portalem interia.pl przyznała, że zdjęć... jest znacznie więcej. Pytana, skąd pochodzą fotografie (o co zresztą dopytywali się m.in. politycy opozycji, broniący Kopacz), nie zdradziła tej informacji, wskazując jedynie na "kilka instytucji państwa polskiego".
Sprawę zdjęć Ewy Kopacz w rozmowie z portalem Niezalezna.pl komentowali politycy. Małgorzata Wassermann, która w tragedii smoleńskiej straciła ojca, stwierdziła, że Ewa Kopacz w Moskwie "tak się zachowywała, jak na tym zdjęciu widać".
- Wiem z relacji mojej rodziny i z relacji innych rodzin, że w dokładnie takim nastroju była
- powiedziała.
Z kolei Borys Budka (lider Platformy Obywatelskiej, partyjny kolega Ewy Kopacz) ograniczył się do jednego zdania, wskazując, że jest to "temat zastępczy".