Lisiewicz w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska” opublikował artykuł „A gdyby teraz powiedzieć światu o Smoleńsku”. Jak stwierdził w „Minęła 20”, gołym okiem widać, że Putin słabnie, staje się archaiczny:
Putin odsłonił swoją twarz, ale to nie jest już twarz Putina sprzed 10 czy 20 lat, tylko Putina, który powtarza schematy, których nauczył się wcześniej. On w 1999 r. zaatakował Czeczenię po to, by wygrać wybory prezydenckie. Teraz tak samo widzi atak na Ukrainę. I okazuje się, że nie jest tak łatwo. Opowiada o zamachu Amerykanów i Polaków na Łukaszenkę i nikt na świecie nie wierzy. Mówi nagle o strasznych rakietach międzykontynentalnych i wszyscy wiedzą, że to jest element jakiejś ściemy, propagandy, która ma zastraszać społeczeństwa Zachodu. Nikt w Polsce nie czuje się zastraszony tym, o czym Putin mówi.
O ataku Rosji na Ukrainę i odpowiedzi Europy, a w szczególności państw naszego regionu, rozmówca Michała Rachonia powiedział:
Kijów, Praga, Sofia, Warszawa – wspólna sprawa. Jeśli próba dzielenia narodów, które padają ofiarą tych prymitywnie ciosanych bandytów od Putina, ludzi którzy żerują na słabości, na rozkładzie europejskich społeczeństw nie zadziała, jeśli będziemy działać razem, jeśli zadziała Międzymorze i sojusz z Ameryką, to sobie z tym poradzimy. Wtedy te hipnotyzujące argumenty Putina będą działać w pustkę, a jego nagie argumenty militarne są w konfrontacji z NATO za słabe.
Zastępca redaktora naczelnego „GP” wskazał również na zagrożenia wynikające z istnienia antypolskiej agentury na prawicy:
Kiedy na prawicy pojawią się w tym momencie ci, którzy będą mówić o banderowcach, muszą usłyszeć: jesteście idiotami, jesteście zdrajcami polskiej sprawy. Jesteście ludźmi, którzy w tych sprawach, w których trzeba być bezkompromisowym, radykalnym, jak w sprawie Rosji, jesteście łagodni i kompromisowi, a w sprawach, w których w narodowym interesie trzeba zawierać kompromisy, postępujecie odwrotnie.