Awarie w ostatnich sekundach lotu, rozlokowanie szczątków wraku, specyficzny charakter obrażeń ciał każą potraktować możliwość wystąpienia eksplozji całkiem realnie - podała w poniedziałek podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem, powołanej przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
Według podkomisji w wyniku przeprowadzonych eksperymentów można powiedzieć, że najbardziej prawdopodobną przyczyną eksplozji był ładunek termobaryczny inicjujący silną falę uderzeniową.
Padały wnikliwe pytania: o to, dlaczego rejestratory dźwięku nie nagrały wybuchu, jakie ślady pozostawia wybuch termobaryczny, skąd w "pancernej brzozie" wzięły się kawałki samolotu.
Dyskusję prowadziły rzecznik MON Anna Pęzioł-Wójtowicz oraz red. Magdalena Piejko ("Gazeta Polska", Niezalezna.pl).
Jedno z pytań dotyczyło stanu foteli tupolewa, który uległ katastrofie w Smoleńsku.
– mówili członkowie komisjiWszystkie one były zniszczone. Niemożliwa była identyfikacja niektórych z nich. Rozpad foteli dotyczył konstrukcji, ale też stelaża
Reklama
Dodali, że w czasie katastrof lotniczych fotele, które spadły z wysokości 10 km, były odnajdywane w lepszym stanie.
Fakt, że urządzenia rejestrujące nie zapisały wybuchu w maszynie mógł – zdaniem członków komisji – wynikać z tego, że fala dźwięku była późniejsza w stosunku do fali uderzeniowej.
Specjalnie dla Czytelników Niezalezna.pl nagranie z wideoczatu:
Dyskusja była szeroko komentowana na Twitterze. Oglądał ją nawet Maciej Lasek.