Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Magdalena Merta: Mam szansę dowiedzieć się, kogo tak naprawdę pochowałam

Sama składałam przed laty - jak tylko przyszły do Polski dokumenty rosyjskie - wniosek o to, żeby potwierdzić tożsamość mojego męża. Wówczas nie było ku temu właściwego klimatu politycznego.

Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Sama składałam przed laty - jak tylko przyszły do Polski dokumenty rosyjskie - wniosek o to, żeby potwierdzić tożsamość mojego męża. Wówczas nie było ku temu właściwego klimatu politycznego. Dzisiaj mam szansę dowiedzieć się, kogo tak naprawdę pochowałam i godnie pochować mojego męża - stwierdziła Magdalena Merta, wdowa po byłym wiceministrze kultury Tomaszu Mercie, który zginął 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku. 

Dziś była ona gościem Roberta Mazurka, prowadzącego „Poranną rozmowę” w radiu RMF FM. Mówiono m.in. o ekshumacjach ofiar tragedii smoleńskiej. 

- Mamy za sobą dziewięć ekshumacji. Na te dziewięć ekshumacji przypada sześć pomyłek co do tożsamości ofiar. Zachodzi bardzo poważne domniemanie, że wdowa po oficerze BOR-u niekoniecznie chroni w tym swoim grobie akurat swojego męża. Bardzo możliwe, że chroni mojego. A do tego nie ma prawa. Jeżeli Tomek spoczywa w cudzym grobie, to ja nie uszanuję żadnego oporu przed otwieraniem grobu. Tomek ma wrócić do naszego rodzinnego grobu i tyle - mówiła Magdalena Merta. 

Jeżeli to nie jest mój mąż, to też mam nadzieję, że zostanie znaleziony w czyjejś trumnie i też będę miała szansę na pożegnanie go, godne i ostateczne

- stwierdziła.

Czytaj też: MSZ spalił rzeczy T. Merty "z sympatii do wdowy"

Prowadzący zapytał o tych, którzy sprzeciwiają się ekshumacjom swoich bliskich. 

Pewna część rodzin zamknęła rozdział pod tytułem Smoleńsk już w 2010 roku. Odzyskali spokój, odeszli od tej tragedii. Dla nas, te blisko siedem ostatnich lat, to była nieustanna gehenna, nieustanne pytania, wątpliwości, niepewność. Oni mieli przez te sześć lat spokój i teraz ten spokój im ktoś zakłóca. My różnimy się o tyle, że myśmy tego spokoju nie mieli. Myśmy mieli ten koszmar, wątpliwości. I dziś dopiero mamy szansę na odzyskanie spokoju

- odpowiedziała Magdalena Merta. 

Czytaj też: Magdalena Merta dla niezalezna.pl: Nie wierzę w opowieści MSZ i Sikorskiego

Wdowa po Tomaszu Mercie zdecydowanie podsumowała pracę polskich śledczych prowadzone zaraz po tragedii.

Myślę, że (...) Prokuratura Wojskowa, szczęśliwie już nieistniejąca, i zespół techniczny - głównie działały tak, żeby chronić interesy rosyjskie

- stwierdziła.
 

 

Magdalena Merta zwróciła uwagę m.in. na fakt zaginięcia obrączki jej męża po wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 roku. Jej zdaniem biżuteria mogła zostać skradziona w polskiej ambasadzie w Rosji. 

Tomasz Merta w 2005 roku został powołany na podsekretarza stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Generalnego Konserwatora Zabytków. Po zmianie rządu dwa lata później pozostał na tych stanowiskach. Zginął 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie polskiego samolotu Tu-154M w Smoleńsku, w drodze na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Był żonaty z Magdaleną Mertą. Osierocił trzy córki.

 



Źródło: rmf24.pl

#Smoleńsk #Katastrofa smoleńska #Tomasz Merta #Magdalena Merta

pb