- Członkowie podkomisji przedstawili nam sposób prowadzenia prac, opowiadali co z czego wynika, całą logikę ich postępowania. Dla rodzin, które interesowały się prawdą o katastrofie część faktów była wcześniej znana, część została dopracowana, poznaliśmy skalę zjawiska - mówi naszemu portalowi Piotr Walentynowicz.
- podkreśla wnuk Anny Walentynowicz.Najbardziej zadziwiła mnie informacja, która wynika z dokumentów analizowanych przez podkomisję, dotycząca samego procesu przesyłania czarnych skrzynek. Czarna skrzynka, która trzy dni po katastrofie trafiła do Polski, nie była naszą czarną skrzynką, tylko rejestratorem TAWS. Dopiero po tygodniu, kiedy odesłano tą pierwszą paczkę, otrzymaliśmy czarną skrzynkę - dlatego wiarygodność jakichkolwiek zapisów z niej jest wątpliwa
Reklama
- dodaje.Informacje, które nam przekazano, włącznie ze sprawą złego naprowadzania naszych pilotów mrożą krew w żyłach
Rozmawialiśmy także z Andrzejem Melakiem, bratem ś.p. Stefana Melaka, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
mówi Andrzej Melak.Wykazano kilka bardzo ważnych elementów, o których wiedziała wcześniej prokuratura, które zostały ukryte, których nie udostępniono opinii publicznej. To, czego się dowiedzieliśmy, jest bardzo przygnębiające, to pokazuje małość ludzi, którzy świadomie brnęli w kłamstwa. Byliśmy od samego początku karmieni oszustwami, autorami których były najwyższe czynniki państwa