Wczoraj w siedzibie TVP przy ulicy Woronicza odbyła się premiera najnowszego filmu An
Ponadto wdowa po generale Błasiku odnosi się do ustaleń rządowych ekspertów i dziennikarzy, którzy przez lata szkalowali pamięć o jej mężu.- Będziemy do tego wracać dotąd, dopóki nie poznamy prawdy. To piekło, które zgotowano mi po śmierci mojego męża w ojczyźnie, której mąż mój tak oddanie służył, jest niczym w porównaniu z tym, co musiałam wcześniej przejść. To mnie cieszy, że po latach widać, jak zakłamywano rzeczywistość. Jakby miała pani możliwość zapytać - bo ja się tam nie dostanę, do byłego premiera RP Donalda Tuska – to proszę spytać: na jakiej podstawie w dniu pogrzebu mojego męża na konferencji prasowej wykluczył eksplozję? - mówi w rozmowie z reporterką vod.gazetapolska.pl Ewa Błasik.
- Raz, że niewiele zrobili dla dobra śledztwa, że - jak wiemy - niczego nie badali, nie dopuszczano ich tam gdzie być powinni - tam ich po prostu nie było. Do tego jeszcze dokładali kłamstwa kolejne. Chociażby jeśli chodzi o mojego męża – to twierdzenie, że on był, ich zdaniem, w kokpicie. Od razu wiedziałam, że to jest niemożliwe, że mój Andrzej był odwrotnością tego, o czym oni bredzą. Bo to były brednie... kłamstwa... To była ich głupota, a być może celowe zakłamywanie i celowa narracja potęgowana przez propagandowy zespół pana doktora Laska – przyznaje Ewa Błasik.