Sprawę śmierci czteromiesięcznego dziecka nagłośniono w programie „Interwencja” emitowanym na antenie Polsatu. Chłopiec zmarł krótko po tym, jak wraz z siostrą trafił do rodziny zastępczej, gdy jego matkę policja zatrzymała do odbycia kary pozbawienia wolności.
W sprawie szokujący jest nie tylko sam fakt odebrania, a następnie śmierci dziecka, ale również upokorzenie, na jakie wystawiono matkę na pogrzebie - została ona przywieziona w więziennym uniformie, w kajdankach zespolonych. Nawet jeżeli odbywała karę więzienia za oszustwo, jak wskazuje policja, to można było wykazać odrobinę empatii, szczególnie w tak trudnej dla matki chwili.
Służba Więzienna tłumaczyła to w ten sposób, że na pogrzebie mógł pojawić się również poszukiwany przez policję konkubent pani Magdaleny i planowano go tam zatrzymać. W związku z tym, by nie doszło do ewentualnej ucieczki, zdecydowano się na zakucie 22-latki kajdanami zespolonymi oraz przywieziono ją w więziennym drelichu, by nie mogła wtopić się w tłum żałobników.
Dodatkowo, cała sprawa wyszła na jaw dopiero teraz, miesiąc po tym, jak wszczęto śledztwo w sprawie śmierci Oskarka. Politycy opozycji mówią wprost - to skandal na niewyobrażalną skalę.
"To sprawa, której nie zostawimy" - mówią politycy PiS
- Dzisiaj opinia publiczna jest porażona śmiercią kilkumiesięcznego dziecka oraz tym, jak potraktowana została matka na jego pogrzebie. Czy to efekt polityki stosowania prawa, cytując klasyka, "tak, jak my je rozumiemy"? Co gorsze, wszystko na to wskazuje, że sprawa przez miesiąc była ukrywana przed społeczeństwem - napisał prezes PiS Jarosław Kaczyński.
"Tragedia w tej warszawskiej rodzinie jest sprawą, której nie zostawimy!" - dodał.
Dzisiaj opinia publiczna jest porażona śmiercią kilkumiesięcznego dziecka oraz tym, jak potraktowana została matka na jego pogrzebie.
— Jarosław Kaczyński (@OficjalnyJK) June 21, 2025
Czy to efekt polityki stosowania prawa, cytując klasyka, "tak, jak my je rozumiemy"?
Co gorsze, wszystko na to wskazuje, że sprawa przez miesiąc…
"Adam Bodnar zachowuje się, jakby miał poważny problem psychiczny z kobietami" - komentuje tę sytuację były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Kazał miesiącami wozić panie urzędniczki z ministerstwa w kajdankach zespolonych do prokuratury, a teraz to samo spotyka matkę na pogrzebie jej dziecka. Te decyzje łamią prawo, są irracjonalne i wyglądają jakby ktoś miał psychopatyczną potrzebę znęcania się nad kobietami. Władza upaja się upokarzaniem obywateli.
– podsumował.
Adam Bodnar zachowuje się, jakby miał poważny problem psychiczny z kobietami. Kazał miesiącami wozić panie urzędniczki z ministerstwa w kajdankach zespolonych do prokuratury, a teraz to samo spotyka matkę na pogrzebie jej dziecka. Te decyzje łamią prawo, są irracjonalne i… pic.twitter.com/CYj3iyPiB0
— Zbigniew Ziobro | SP (@ZiobroPL) June 21, 2025
Mateusz Morawiecki przypomniał także inne przypadki prześladowania kobiet, jakie miały miejsce w ostatnich latach.
Publiczne przerzucanie się odpowiedzialnością za poniżenie kobiety na pogrzebie własnego dziecka - to wszystko, na co was stać. Tak samo nękaliście panią Annę, którą miesiącami izolowaliście od jej dziecka. Tak samo gnębiliście panie urzędniczki z MS czy panią Justynę. Podnosicie łapy na kobiety, a gruzińskie gangi i handlarze śmiercią bezkarnie chodzą po polskich ulicach.
– napisał były premier.
"Bodnar płakał nad kajdankami dla mordercy 10-latki. Dziś, razem z min. Ejchart, odpowiada za zakucie w kajdany zespolone matki na pogrzebie zabranego jej 4-miesięcznego dziecka. Służba więzienna jest przez nich w rozsypce" - dodaje poseł Michał Woś, wzywając Adama Bodnara i Marię Ejchart do dymisji.
Bodnar płakał nad kajdankami dla mordercy 10-latki. Dziś, razem z min. Ejchart, odpowiada za zakucie w kajdany zespolone matki na pogrzebie zabranego jej 4-miesięcznego dziecka.
— 🇵🇱Michał Woś (@MWosPL) June 21, 2025
Służba więzienna jest przez nich w rozsypce.
To ten humanitaryzm? @Adbodnar @MariaEjchart? Dymisja! pic.twitter.com/vR5b4kX3c2
Co na to prokuratura? Tajemnicze okoliczności śmierci dziecka
Jak podkreślono w komunikacie prokuratury, dotychczasowe ustalenia wskazują, że policja przeprowadziła zatrzymanie matki chłopca, aby doprowadzić ją do zakładu karnego zgodnie z decyzją sądu.
Wobec zatrzymania kobiety konieczne było – jak podała prokuratura – zapewnienie opieki dwójce jej dzieci: trzyletniej dziewczynce i czteromiesięcznemu chłopcu. „Sytuacja w ich miejscu zamieszkania nie pozwalała na pozostawienie ich pod opieką osób tam przebywających” – poinformowała w sobotę prokurator Karolina Staros, rzeczniczka Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Południe. Według rzeczniczki dziećmi nie mogła zająć się ich prababcia, ponieważ opiekowała się jednocześnie dwojgiem innych dorosłych osób. Z kolei – jak podano w komunikacie – „ojciec dzieci – poszukiwany przez Policję – odmówił przyjazdu do domu”.
„Ta sytuacja, jak również zachowanie dziewczynki w trakcie interwencji, dały podstawy policjantom do decyzji o poinformowaniu Warszawskiego Centrum Pomocy Rodzinie o konieczności zapewnienia dzieciom opieki. Dzieci zostały umieszczone w doświadczonej rodzinie zastępczej, gdzie otrzymały prawidłową opiekę” – głosi komunikat prokuratury.
19 maja czteromiesięczny chłopiec zmarł. „Mężczyzna opiekujący się chłopcem w rodzinie zastępczej był przeszkolony w zakresie ratownictwa medycznego. Kiedy zauważył, że dziecko nie daje oznak życia, podjął reanimację. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe, jednak nie udało się uratować chłopca” – podała prokuratura. 20 maja Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Południe wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci małoletniego Oskara B.
W pierwszej kolejności przeprowadzono sekcję zwłok dziecka. Stwierdzono cechy niewydolności krążeniowo-oddechowej. Na ciele dziecka nie ujawniono żadnych śladów obrażeń wskazujących, że do śmierci dziecka doszło w wyniku urazu. Nie ujawniono również treści pokarmowej w drogach oddechowych dziecka, co mogłoby wskazywać na zachłyśnięcie się. Aby móc pełniej wypowiedzieć się co do przyczyny zgonu, biegli przeprowadzają dalsze badania
– napisano w komunikacie, dodając, że prokuratura wspólnie z policją bada okoliczności zdarzenia.