Siedmiokrotni mistrzowie Polski w ostatnim sezonie uplasowali się na siódmej pozycji, co było wynikiem znacznie poniżej aspiracji klubu. Ignaczak nie ukrywa, że rzeszowianie ponownie chcieliby włączyć się do walki o najwyższe laury.
Chcielibyśmy znów bić się o tytuł mistrza Polski i uważam, że jest to możliwe. Aczkolwiek zdajemy sobie sprawę, że klubów, które mają podobne aspiracje w tym roku będzie zdecydowanie więcej.
Według niego, w rywalizacji o tytuł może liczyć się nawet sześć drużyn. Jednocześnie wskazał, że jego klub na pewno chciałby wrócić do europejskich pucharów, w których w tym sezonie Asseco Resovii zabraknie.
Latem z Resovii odeszli m.in. Jakub Jarosz, Mateusz Mika, Łukasz Kozub, David Smith, Dawid Dryja i Mateusz Masłowski. W ich miejsce w rzeszowskim klubie pojawili się: Bartłomiej Krulicki, Grzegorz Kosok, Bartosz Mariański, Zbigniew Bartman, Francuz Nicolas Marechal, Kanadyjczyk Nicolas Hoag i reprezentacyjny rozgrywający Marcin Komenda. Trenerem został natomiast Piotr Gruszka.
Z zawodników, którzy grali w poprzednim sezonie w klubie pozostali: amerykański rozgrywający Kawika Shoji, przyjmujący Belg Tomas Rousseaux i Rafał Buszek, środkowi Bartłomiej Lemański i Marcin Możdżonek, atakujący Damian Schulz oraz australijski libero Luke Perry.
Życie nauczyło nas pokory i było wiele dowodów, że skład na papierze, nawet najmocniejszy, i same nazwiska nie gwarantują sukcesów. Wygrywa kolektyw, dlatego wspólnie z Piotrem staraliśmy się stworzyć zespół, który będzie walczyć do ostatniej piłki. Bo dzisiejsza siatkówka pokazuje wielokrotnie, że wszystko jest możliwe
– tłumaczył szef klubu, który jednak dodał, że wszystkie zmiany i transfery zweryfikuje dopiero boisko i ligowe rozgrywki.
Ignaczak ma jednak nadzieję, że potencjał, który jest w jego zespole, przełoży się na wyniki. "Natomiast ten potencjał, możliwości muszą być poparte ciężką pracą, zaangażowaniem i stworzeniem prawdziwej drużyny" – przypomniał.