- Senat zrobił, co mógł, aby wybory prezydenckie odbyły się jak najpóźniej i w jak najgorszej kondycji organizacyjnej. Nie dał szansy na to, żeby te wybory przygotować - stwierdził w programie "W punkt" redaktor naczelny "Gazety Polskiej" oraz "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz. Jak zaznaczył, "mamy do czynienia z buntem przeciwko demokracji w Polsce". - Tak naprawdę chodzi o to, żeby społeczeństwo nie mogło zdecydować, a nie o żadne epidemie, czy bałagan w wyborach. Oni się boją wyroku wyborczego, a ten wyrok będzie bardzo surowy - dodał.
"10 maja w tym momencie jest terminem raczej trudnym do zrealizowania" - przyznał wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, zapytany o możliwy termin wyborów prezydenckich. Sasin podkreśli, że według zapisów konstytucji wybory muszą odbyć się do 23 maja. Wcześniej swoje obawy dotyczące napięć politycznych wyraził szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk, według którego również maleje szansa na zorganizowanie wyborów 10 maja.
Tymczasem w Senacie znajduje się obecnie specustawa autorstwa PiS, uchwalona 6 kwietnia, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. mają zostać przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego.
W poniedziałek trzy połączone komisje senackie zarekomendowały Senatowi odrzucenie w całości tej ustawy. Będzie ona teraz rozpatrywana na plenarnym posiedzeniu Senatu, który zbiera się we wtorek. Następnie ustawa wróci do Sejmu, jeśli senatorowie zgłoszą poprawki lub przyjmą wniosek o odrzucenie w całości specustawy. W Sejmie do odrzucenia ewentualnego sprzeciwu lub poprawek Senatu wymagana jest bezwzględna większość głosów - o jeden głos więcej, niż wszystkich pozostałych głosów (przeciw i wstrzymujących się). Obecnie klub PiS liczy 235 posłów, spośród których 18 to posłowie koalicyjnego Porozumienia.
Pytany dziś w programie Katarzyny Gójskiej o to, jak ocenia obecną sytuację polityczną, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" oraz "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz stwierdził, że "zdecydowana większość posłów Gowina jest za majowymi wyborami".
- Być może będzie potrzeba przesunięcia tych wyborów ze względów organizacyjnych na 23 maja, ponieważ Senat zrobił, co mógł, aby te wybory odbyły się jak najpóźniej i w jak najgorszej kondycji organizacyjnej - nie dał szansy na to, żeby te wybory przygotować
- mówił, odnosząc się również do postawy niektórych prezydentów miast. Jak zaznaczył, "mamy do czynienia z buntem przeciwko demokracji w Polsce".
- Przykro patrzeć, jak ludzie, którzy jednak korzystali z poparcia elektoratu PiS, potrafią dołączać się do tego, aby w Polsce zlikwidować demokrację
- stwierdził.
- Tak naprawdę chodzi o to, żeby społeczeństwo nie mogło zdecydować, a nie o żadne epidemie, czy bałagan w wyborach. Oni się boją wyroku wyborczego, a ten wyrok będzie bardzo surowy
- dodał.
Sakiewicz pytany natomiast o pomysł Jarosława Gowina o wprowadzeniu na jeden dzień stanu wyjątkowego w Polsce, odparł, że w świetle konstytucji jest to rozwiązanie nielegalne.
- Konstytucja określa przypadki i cele wprowadzenia stany wyjątkowego. Jeżeli używa się stanu wyjątkowego do przeprowadzenia wyborów, a nie do walki z kryzysami, to jest to z góry nielegalne działanie. To tworzy z Polski republikę bananową, gdzie wyborów nie przesuwa się wolą parlamentu, czy wolą konstytucji wyrażoną poprzez referenda, tylko poprzez rozporządzenie premiera. PO próbuje nas do takiej republiki bananowej przybliżyć i wprowadzić chaos. To pomysł z piekła rodem
- powiedział.
Dzisiaj portal onet.pl napisał, powołując się na trzy niezależne źródła, że "w obozie władzy poważnie rozważana jest dymisja prezydenta".
"Gdyby Andrzej Duda dobrowolnie zrzekł się stanowiska, to PiS mogłoby na nowo rozpisać wybory prezydenckie w dowolnym terminie do połowy lipca. I uciszyć zarzuty o naruszanie prawa podczas organizacji głosowania"
– podkreślił onet.pl.
Andrzej Duda był pytany o tę publikację odpowiedział, że dla niego jest to "fake dnia".
Sprawę skomentował również Tomasz Sakiewicz, mówiąc, że to "kompletna głupota i nieodpowiedzialność dziennikarzy Onet-u".
- To działanie na destabilizację państwa, a mamy do czynienia z kapitałem (przynajmniej częściowo) niemieckim, więc oni naprawdę powinni uważać na takie działania
- stwierdził.