"Kandydatura z koperty", jak już potocznie określono w kręgach PO start Jacka Jaśkowiaka w prawyborach na kandydata na prezydenta z ramienia KO, wciąż budzi wśród polityków Platformy wiele wątpliwości. Pojawiły się domysły, że pod jego kandydaturą podpisy były zbierane... in blanco. Zapytany, czy był namawiany do startu w prawyborach przez Grzegorza Schetynę, odparł, że "namawianiem by tego nie nazwał", ale dodaje, że spotkał się przewodniczącym PO.
Gdy już myślano, że prawybory na kandydata na prezydenta z ramienia Koalicji Obywatelskiej okażą się niepotrzebne i jedyną pretendentką do walki o fotel prezydenta zostanie Małgorzata Kidawa-Błońska, wczoraj nagle Grzegorz Schetyna przekazał, że jest drugi kandydat. Choć Schetyna chciał to zostawić w tajemnicy, przynajmniej przez najbliższe dni, to już wczoraj popołudniu do startu w prawyborach przyznał się prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak.
- Z informacji, które otrzymałem dzisiaj rano, informacja jest taka, że jest drugie zgłoszenie i są dwie osoby. W piątek będziemy informować kto to jest, bo komisja wyborcza zapozna się z tą rekomendacją czy aplikacją
- mówił w środę Schetyna.
Kidawa-Błońska nie kryła zaskoczenia takim obrotem spraw.
- Wydaje mi się, jeśli ktoś poważnie traktuje prawybory, to powinien to ogłosić, a nie składać kopertę
- powiedziała.
Kandydatura Jaśkowiaka, która doczekała się wśród niektórych polityków PO miana "kandydatury z koperty", wywołała w partii Schetyny sporo wątpliwości i kontrowersji. Partyjni oponenci lidera Platformy zapowiadają, że na jutrzejszym posiedzeniu zarządu partii będą pytać o podpisy pod kandydaturą Jacka Jaśkowiaka, które - jak przypuszczają... mogły być zbierane in blanco.
Sam Jaśkowiak pytany przez PAP, kto namówił go do startu w wyborach, odparł górnolotnie, że na decyzji "zaważyła odpowiedzialność za państwo". Zapytany, czy namawiał go Schetyna, odpowiedział:
- Nie nazwałbym tego namawianiem. Byłem jednak na spotkaniu u Grzegorza Schetyny w dniu, w którym Donald Tusk poinformował, że nie będzie startował w wyborach prezydenckich. Wsłuchałem się w to, co wtedy mówił - to też miało wpływ na moją decyzję.