Gmyz wskazał, że Jurgiel-Żyła to specjalistka "od PR i komunikacji kryzysowej, która już wczoraj pojawiła się w siedzibie przy Foksal".
- Co ciekawe, nikt nie przyznaje się do autorstwa wczorajszego twitta broniącego Maksymiliana Sznepfa. Jedni twierdzą, że napisał go Gebert inni utrzymują, że jego autorka mogła być już Jurgiel-Żyła. Sam Gebert w rozmowie z naszą stacją telewizyjną powiedział, że odpowiedzi na te pytania musi skonsultować z dyrekcją Instytutu
- zaznaczył Cezary Gmyz.
specjalistka od PR i komunikacji kryzysowej, która już wczoraj pojawiła się w siedzibie przy Foksal. Co ciekawe nikt nie przyznaje się do autorstwa wczorajszego twitta broniącego Maksymiliana Sznepfa.
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) July 17, 2025
Zmianę na stanowisku rzecznika potwierdzać może także wymiana maili naszej redakcji z Instytutem Pileckiego, gdzie w stopce jako rzecznik prasowy figuruje właśnie Luiza Jurgiel-Żyła.
W środę wieczorem burzę w mediach społecznościowych wywołał wpis Instytut Pileckiego broniący stalinowskiego oficera Maksymiliana Sznepfa. Postulowano, że wpis ten powinien wywołać konsekwencje w postaci dymisji dyrektora IP. Pojawiły się również pytania o autora wpisu, a były cżłonek PKW, Dariusz Lasocki, złożył w tej sprawie wniosek o dostęp do informacji publicznej.
Oskarżenia wokół sprawy Centrum Lemkina
W ostatnich dniach dziennikarka Tygodnika Powszechnego, zaangażowana w dokumentowanie zbrodni rosyjskich na Ukrainie, Monika Andruszewska, przekazała, że ze strony Jana Geberta miała słyszeć groźby w związku z tekstem dotyczącym likwidacji Centrum Lemkina.
"W lutym, kiedy przyjechałam do Warszawy, usłyszałam na przykład od Jana Geberta, rzecznika prasowego IP, że jeśli moje ukraińskie koleżanki „nagłośnią sprawę" [dot. raportów] to nie znajdą już pracy w Polsce, bo zbliżają się wybory prezydenckie i „to się nie zapomina”. Zaczął mi też coś ględzić, że sprawa godzi w polski rząd i "Albo jesteście za Trzaskowskim, albo przeciw". Jestem przekonana, że sam Pan Trzaskowski przeżyłby niezły szok, gdyby to usłyszał. Wtedy nie potraktowałam Pana Geberta poważnie, ale potem dowiedziałam się, że podobne groźby kieruje też do innych pracowników Instytutu" - napisała Andruszewska.
Gebert zarzucił jej kłamstwo.
Co więcej, jeszcze przed kilkoma dniami uzyskał poparcie ze strony dyrektora IP, Krzysztofa Ruchniewicza.
"Kuriozalna selekcja wydarzeń historycznych"
Oskarżenia dotyczące Geberta wysuwa również dziennikarz Tomasz Grzywaczewski.
Dodał, że informacje, które podała Andruszewska, potwierdzają również inni pracownicy Instytutu.
Jeden z pracowników z powodu panującej atmosfery zwolnił się z IP po trzech tygodniach. Jan Gebert z niechęcią wypowiadał się o sztandarowych projektach Instytutu. Trwa kuriozalna selekcja wydarzeń historycznych, o których Instytut powinien przypominać. Na cenzurowanym znalazła się między innymi rodzina Ulmów i Grupa Ładosia. Ponadto choć zawsze w rocznicę śmierci papieża Jana Pawła II, Instytut wrzucał post z przypomnieniem o Jego postaci - w tym roku milczał. To samo na rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu
- napisał w mediach społecznościowych Grzywaczewski.
W haniebnie niszczonym Instytucie Pileckiego chyba dostaną zeza od patrzenia jednym okiem na Berlin a drugim na Moskwę. W czym interesie działają dyrektor IP prof. Ruchniewicz, rzecznik prasowy Jan Gebert pod nadzorem MKiDN Wróblewskiej? Jedziemy 👇👇👇
— Tomasz Grzywaczewski (@TomaszGrzywacz3) July 17, 2025
1. Wybielanie… pic.twitter.com/2FZaOhbtkX