- Bezcelowość inwestycji, katastrofa ekologiczna, nierentowność, samowolka i militaryzacja państwa - tak rosyjska propaganda starała się wytłumaczyć odbiorcom przekop Mierzei Wiślanej. Uniezależniająca, od Rosji, Polskę inwestycja była solą w oku Kremla od dawna. Służby specjalne RP informują o medialnym ataku, jaki był prowadzony na kluczowe przedsięwzięcie ostatnich lat w Polsce.
Dziś oficjalnie zostanie otwarta nowa droga wodna z Zalewu Wiślanego na Bałtyk. Ukończona inwestycja to kolejny krok uniezależniania Polski od Rosji. Data otwarcia nie jest przypadkowa, ponieważ to rocznica sowieckiej agresji na nasz kraj podczas II wojny światowej. Jak informują polskie służby specjalne, kremlowska propaganda prowadziła ataki na przedsięwzięcie.
"Polska w ogóle nie potrzebuje tego rodzaju inwestycji, przekop Mierzei Wiślanej doprowadzi do katastrofy ekologicznej, inwestycja jest zbyt kosztowna. Powinna zostać zaniechana z powodu epidemii, przekop Mierzei Wiślanej to inwestycja o charakterze militarnym" - to motywy - wymienione przez polskie służby - którymi posługiwały się rosyjskie media, aby zakłamać odbiorcom cel inwestycji.
Ponadto, kremlowskie tuby propagandy twierdziły, że przekop jest "aktem samowoli Polski", na którą nie zgadza się m.in. Unia Europejska.
"Inwestycja ma być realizowana wbrew Komisji Europejskiej, ONZ, UNESCO i Greenpeace. Jeden z rosyjskich serwisów kolportował fałszywą tezę, jakoby polski projekt został zakwestionowany przez KE. Znany z prokremlowskiej narracji portal Sputnik straszy z kolei sankcjami, które w związku z tym mogą zostać nałożone przez UE na Polskę"
- przekazuje polski portal rządowy.
W przekazie, jako kontra do "nielegalnych działań Polski" pokazywana jest Rosja, która według propagandy "w swojej części Mierzei zagospodarowuje ją „ekologicznie”, m.in. poprzez budowę ścieżki rowerowej i terenów rekreacyjnych".
"Działalność informacyjna Rosji skupiona wokół budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną wygląda jak skoordynowana i zaplanowana kampania propagandowa, mająca na celu wywołanie skutków politycznych – zmuszenie Polski do porzucenia projektu"
- oceniają polskie służby.
Przypominano także, że propaganda jest kontynuacją rosyjskich działań, które miały na celu zablokowanie inwestycji. To wiceminister rolnictwa i szef Federalnej Agencji Rybołówstwa Ilja Szestakow, pisał skargi do Komisji Europejskiej i apelował o „przeprowadzenie wszechstronnej analizy możliwych skutków”.
Pełna analiza przekazu głównych mediów w Rosji dostępna jest TUTAJ.