Jarosław Kaczyński po wizycie premierów w Kijowie mówił o potrzebie misji pokojowej na Ukrainie. Dmitrij Rogozin - dziś szef Roskosmosu, wcześniej wicepremier Rosji ds. obronności oraz ambasador Rosji przy NATO - komentując słowa polskiego wicepremiera, napisał: "Przyjedź do Smoleńska, porozmawiamy". - To nie jest problem przyznania się strony rosyjskiej, a nadejścia czasu, w którym strona rosyjska chce otwarcie używać sprawy smoleńskiej jako szantażu: "my to zrobiliśmy i możemy zrobić raz jeszcze" - skomentował na antenie Telewizji Republika Antoni Macierewicz.
Wpis Rogozina był komentarzem do załączonej depeszy rosyjskiej agencji TASS nt. słów Jarosława Kaczyńskiego o potrzebie misji humanitarnej (np. NATO) na Ukrainie. Trudno tych słów nie odbierać nie tylko jako pogróżki, ale także jako - czegoś intencjonalnego, bądź nieprzyznania się do zamachu w Smoleńsku. W "katastrofie" samolotu 10 kwietnia 2010 r. zginął prezydent RP Lech Kaczyński - znienawidzony przez Władimira Putina za słynną wizytę w Tbilisi w 2008 r., podczas rosyjskiej agresji na Gruzję.
Te skandaliczne słowa skomentował na antenie Telewizji Republika Antoni Macierewicz.
- Mamy istotny przełom. Otóż Rosjanie uznali (bo przecież pan premier Rogozin jest członkiem elity politycznej rosyjskiej, elity Putina), że nadszedł czas, żeby straszyć zbrodnią smoleńską. Żeby nie tylko się do niej przyznawać, ale używać jej jako rodzaju szantażu, narzędzia strachu, bo tak trzeba traktować ten jego tweet
- mówił.
- On bardzo jasno sformułował to w tych kategoriach: domagasz się pokojowej inicjatywy NATO w Ukrainie, czyli działań, które dla nas są niebezpieczne, które mogą powstrzymać naszą agresję, nasz imperialny zmysł, to przyjedź do Smoleńska, a my ci pokażemy, co z Tobą zrobimy. To jest zupełnie jasne i przyznanie się do winy nie jest tutaj istotne z punktu widzenia Rosjan. To jest taka mentalność, że jeżeli się użyje dowodu, iż są gotowi zamordować prezydenta, są też zdolni powtórzyć tę zbrodnię, a ludzie zaczną się bać. Że premier i inni politycy będą się bać podejmować działań, które mają na celu powstrzymanie imperializmu rosyjskiego
- wykazywał.
- To nie jest problem przyznania się strony rosyjskiej, a nadejścia czasu, w którym strona rosyjska chce otwarcie używać sprawy smoleńskiej, jako szantażu: "my to zrobiliśmy i możemy zrobić raz jeszcze"
- dodał.
Rogozin od 2008 do 2011 r. był ambasadorem Rosji przy NATO. Zasłynął wówczas agresywnymi, prostackimi wypowiedziami wobec Gruzji i Ukrainy. Między 2011 a 2018 r. pełnił funkcję wicepremiera Rosji - podlegały mu sprawy przemysłu obronnego. Od 2018 r. jest dyrektorem generalnym Roskosmosu - rosyjskiego odpowiednika NASA.