Ten materiał dowodowy wygląda bardzo mocno. Udając adwokata stał się wspólnikiem przestępstwa i pomagał wyprowadzić i wyprać pieniądze pochodzące z kradzieży - mówił o zatrzymaniu mecenasa Romana Giertycha redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz.
Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" komentował pobicie reportera Telewizji Polskiej przez syna, również zatrzymanego wczoraj biznesmena, Ryszarda K.
Bandycki, skandaliczny napad, który nie powinien mieć miejsca w cywilizowanym świecie. Dziennikarz nie przejawiał żadnych agresywnych zamiarów, wykonywał swoją pracę. Tylko z tego powodu, że wykonywał ją tak, jak trzeba, został poważnie pobity. Te sceny są po prostu przerażające. Mam nadzieję, że to wygląda gorzej, niż jest w rzeczywistości, bo dziennikarz zalany krwią w czasie pracy - nie jesteśmy przecież na froncie, nie mamy wojny - a widzimy to, co widzimy. To rzecz, która musi się spotkać z natychmiastową reakcją władzy, prokuratury, policji. Zupełnie niedopuszczalna. Dziennikarze nie mają immunitetu jak Roman Giertych, ale pełnią ważną funkcję publiczną, i to, że nie mamy immunitetu nie oznacza, że można nas pobić
- podkreślił Tomasz Sakiewicz.
Redaktor Sakiewicz skomentował również zatrzymanie Romana Giertycha, które przerwało zasłabnięcie mecenasa, który trafił do szpitala.
Jeżeli znam dobrze prawo karne, a nie jestem prawnikiem, natomiast dzięki mecenasowi Giertychowi trochę miałem okazję je poznać, bo jego kancelaria, czy znajomi angażowali się w ściganie "Gazety Polskiej", to rzeczywiście ta sytuacja jest trudna, bo w ciągu 48 godzin od zatrzymania należy postawić zarzuty. Pytanie, czy jego status to status zatrzymanego. W każdym razie nie można ponownie, bez zgody sądu zatrzymać. Jeżeli uda mu się pobyt w szpitalu na 48 godzin, to ta sytuacja może się bardzo poważnie skomplikować
- podkreślił.
Moim zdaniem bezpośrednią przyczyną zatrzymania jest to, że to technicznie było możliwe, ponieważ Roman Giertych przebywał za granicą. Najłatwiej było postawić zarzuty, kiedy się w Polsce pojawił. Natomiast ciężar zarzutów prawnych, który znamy z doniesień medialnych, jest bardzo poważny
- mówił Tomasz Sakiewicz.
Po pierwsze w przypadku Ryszarda K. mamy do czynienia z czymś w rodzaju recydywy, bo on w zasadzie już raz za bardzo podobne przestępstwo powinien pójść do więzienia, tylko wtedy zmieniono prawo - przypomniał redaktor Sakiewicz.
W przypadku Romana Giertycha, jest pokazany jego udział w tej ostatniej aferze. Ten materiał dowodowy wygląda bardzo mocno. Udając adwokata stał się wspólnikiem przestępstwa i pomagał wyprowadzić i wyprać pieniądze pochodzące z kradzieży
- dodał.