W zbiornikach w okolicach Kotliny Kłodzkiej i Nysy Kłodzkiej jeszcze w piątek 13 września, gdy zagrożenie kataklizmem było już gigantyczne, nie została zwiększona rezerwa powodziowa. Pierwsze zrzuty zaczęły się dopiero w sobotę 14 września. Według prognoz przepływy miały być zdecydowanie niższe - usprawiedliwiają się Wody Polskie.
Z Jeziora Nyskiego w piątek 13 września wypływało tyle samo wody, ile do niego wpływało. Podobna sytuacja była na zbiornikach Topola Paczków, Kozielna i Otmuchów. Pisały o tym lokalne media, powołując się na Wody Polskie.
13 września o godzinie 12.00 Wody Polskie informowały w komunikacie: „Wciąż posiadamy duże rezerwy powodziowe na zbiornikach retencyjnych” oraz, że „zwiększone zostały odpływy wody”.
„Aktualnie zbiorniki znajdujące się w zlewni Nysy Kłodzkiej są wypełnione w 31 proc. (Zbiornik Otmuchów) i 38 proc. (Zbiornik Nysa). Zbiorniki zlokalizowane w Kotlinie Jeleniogórskiej są wypełnione w 50-70 proc. I gromadzą nadmiar dopływającej wody. Suche zbiorniki przeciwpowodziowe nie piętrzą wody, ale są gotowe do działania” – tak spółka analizowała sytuację, gdy już od kilku dni synoptycy i eksperci mówili o opadach gorszych lub porównywalnych do 1997 roku.
Jak zaznaczały Wody Polskie „dyspozycje zwiększenia odpływów są wydawane zgodnie z instrukcjami gospodarowania wodą i stosownie do rozwoju sytuacji hydrologiczno-meteorologicznej, przede wszystkim w oparciu o aktualną sytuację na rzece Odrze, celem uniknięcia nałożenia się fal wezbraniowych”.
Przypomnijmy prognozę IMGW-PIB z piątku 13 września: "Dobowa suma opadów w piątek w województwie dolnośląskim i opolskim sięgnie 60-70 mm. W sobotę w województwie dolnośląskim, opolskim, śląskim oraz małopolskim w ciągu doby może spaść 50-120 mm (...)W niedzielę nadal ma padać, ale intensywność deszczu zmaleje i w województwie dolnośląskim oraz lubelskim wyniesie 60-80 mm na dobę. Łącznie modele numeryczne przewidują, że do poniedziałku rano w obszarze zlewni Nysy Kłodzkiej może spaść nawet 250-400 mm, zaś w regionie wodnym Małej Wisły 200-300 mm".
Dopiero w piątek 13 września o godzinie 18.00 spółka poinformowała, że trzy spośród sześciu suchych zbiorników przeciwpowodziowych rozpoczęło piętrzenie wody. ( o godzinie 15.00 Szalejów i Krosnowice, Międzygórze godz. 16.00).
W sobotę 14 września o godzinie 11.00 Wody Polskie podały, że już pięć z sześciu suchych zbiorników gromadzi wodę (W tym Stronie Śląskie, które nie wytrzymało naporu wody). Dopiero 14 września o godzinie 12.00 pojawiły się pierwsze informacje o zwiększonym zrzucie wody „z uwagi na wezbrania z przekroczeniem stanu alarmowego i intensywnymi opadami deszczów”.
Zrzut ze zbiornika Nysa wynosił wówczas 200 m³/s (zbiornik był wówczas wypełniony w 47 proc.), a Otmuchowa do 250 m³/s (zbiornik wypełniony w 36 proc.).
Po południu w sobotę Centrum Operacyjne Ochrony Przeciwpowodziowej Wód Polskich RZGW we Wrocławiu wydało dyspozycję o zwiększeniu zrzutu wody ze zbiornika Nysa w Opolskiem do 400 m³/s od godz. 18 do odwołania. W nocy zdecydowano, że będzie to 600 m³/s, Centrum podało też, że wodę piętrzy wszystkie 15 suchych zbiorników przeciwpowodziowych na terenie pod jej nadzorem.
Wrocławskie Wody Polskie w niedzielę o godzinie 20.00 przedstawiło w komunikacie uzasadnienie swoich działań.
Wg stanu prognoz na 13.09.2024 r. przepływy w rzece Nysie Kłodzkiej miały być zdecydowanie niższe niż są aktualnie, wymaga to w tym momencie zwiększonych odpływów m.in. ze Zbiornika Nysa. Dodatkowo sytuację utrudniła awaria zbiornika Stronie Śląskie, która spowodowała dodatkowy napływ wody z górnych części zlewni – taka sytuacja ma wpływ także na prognozowane przepływy, które ulegają dynamicznym zmianom. Zmienność danych wymaga bieżącej korekty odpływów ze zbiorników, tak aby pomieściły one możliwie największą ilość wody i jednocześnie pozwoliły uniknąć kulminacji fal na Odrze
Poinformowano również o zwiększonym odpływie na zbiorniku Nysa na poziomie 1000 m³/s.
Warto odnotować, że w piątek 13 września rano premier wygłaszał uspokajające komunikaty. Prognozy nie są przesadnie alarmujące; dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju; nie ma powodu do paniki - zapewnił Donald Tusk we Wrocławiu. Zaznaczył, że spodziewać się można lokalnych podtopień lub tzw. powodzi błyskawicznych.
W piątek 13 września lokalne Nowiny Nyskie zapytały Wody Polskie z jakiego powodu nie zwiększa się rezerwy powodziowej w zbiorniku Nysa a także na pozostałych zbiornikach kaskady Nysy Kłodzkiej.
Aktualnie nie ma takiej potrzeby. Każdy zbiornik funkcjonuje w oparciu o konkretne instrukcje gospodarowania wodami. Obecnie zbiornik Nysa może pomieścić dodatkowo 76 mln m3 wody, co odpowiada 136% wymaganej pojemności powodziowej. (…)Posiadamy duże rezerwy i pojemności powodziowe do zagospodarowania nadmiaru wód dopływających do zbiorników. Układ sieci rzecznej powoduje, że poziom wód w Nysie Kłodzkiej z reguły reaguje bardzo szybko na odpływ z terenów górskich, a obecnie sytuacja jest daleka od krytycznej.