- Nie jestem cudotwórcą, kierując taka firmą jak Orlen trzeba stawiać sobie cele, podejmować decyzje nakierowane na rozwój i oczywiście je realizować. To, że Orlen jest w bardzo dobrej kondycji finansowej umożliwiającej realizację strategicznych inwestycji to nie cud, tylko efekt ciężkiej pracy. Mojej i przede wszystkim moich współpracowników. To również zasługa rozsądnej polityki rządu pani premier Beaty Szydło, a teraz pana premiera Mateusza Morawieckiego - mówi w rozmowie z Lidią Lemaniak dla Niezalezna.pl i "Gazety Polskiej Codziennie" prezes PKN Orlen, Daniel Obajtek.
Lidia Lemaniak: 3,5 roku rządów PiS – zysk Orlenu – 21 mld zł. 8 lat rządów PO-PSL – 3 mld zł zysków Orlenu. Czy wie Pan już jakie zyski przyniosła spółka podczas 4 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości?
Daniel Obajtek, Prezes PKN Orlen: Rok się jeszcze nie skończył, więc podsumowanie 4 lat będzie możliwe w styczniu przyszłego roku – to standardowa polityka komunikacyjna spółek giełdowych. Już teraz jednak widać pierwsze efekty naszych biznesowych decyzji. Mówimy o ponad 22 mld zł zysku po 3 latach i 3 kwartałach. A przypomnę, że ten wynik dla wcześniejszych 8 lat, czyli okresu rządów PO-PSL, to 2 mld 900 mln zł. Oznacza to, że w o połowę krótszym czasie wypracowaliśmy ponad 7 razy większy zysk!
Bardzo dobra kondycja finansowa Orlenu przełożyła się na wyższe wpływy do budżetu państwa. Liczby mówią same za siebie. W 2018 roku same podatki to blisko 36 mld zł, czyli o ok. 10 mld zł więcej niż na przykład w 2015 r. To m.in. również efekt skutecznego wdrożenia przez rząd Premiera Mateusza Morawieckiego przepisów ograniczających nielegalny handel paliwami w Polsce. Do tego dochodzi oczywiście dywidenda bazująca m.in. na efektach wdrożonych planów rozwojowych. Za ubiegły rok osiągnęliśmy jej historyczny poziom – 3,5 zł na akcję, co oznacza, że do akcjonariuszy trafiło ok. 1,5 mld zł, z czego ponad 400 milionów do Skarbu Państwa. Wreszcie Orlen realizuje potrzebne i ważne inwestycje, na których korzystają inne firmy i w rezultacie cała polska gospodarka.
Które inwestycje czy też decyzje były przez ostatnie 4 lata kluczowe dla rozwoju Orlenu?
Orlen bardzo mocno oddziałuje na gospodarkę i stymuluje wzrost gospodarczy. I odwrotnie – my i inne polskie firmy korzystają na tym wzroście. Nie zapominamy o tym i dlatego podjęliśmy szereg odważnych i bardzo potrzebnych decyzji inwestycyjnych. Tylko w czasie mojej pracy w Orlenie zainicjowaliśmy więcej projektów niż w ciągu ostatnich 30 lat. Cel jest jeden - zapewnić rozwój całej Grupy, tak, aby w przyszłości mógł z powodzeniem konkurować z innymi firmami i wypracowywać jeszcze większe zyski dla akcjonariuszy.
Dlatego realizujemy program rozwoju petrochemii, na który przeznaczamy ponad 8 mld zł . Nowe produkty będziemy plasować na rynku lokalnym, co przyczyni się do poprawy bilansu handlowego Polski w tym obszarze. To olbrzymie wyzwanie, ale też szansa dla krajowej gospodarki, bo z importera staniemy się eksporterem produktów petrochemicznych. Stawka jest wysoka, bo obecnie wartość importu produktów petrochemicznych to ponad 7 mld złotych. Zależy nam również na rozwoju własnych innowacyjnych technologii i patentów, stąd ważnym elementem programu rozwoju petrochemii jest Centrum Badawczo- Rozwojowe. W tym segmencie wzmacniamy też nasze spółki z Grupy. Ponad 1,3 mld zł przeznaczone zostanie na wzmocnienie pozycji włocławskiego ANWILu na rynku nawozów. Anwil 40 lat nie miał żadnego nowego asortymentu jeśli chodzi o nawozy. Dopiero teraz tworzymy nowoczesne produkty, które będą wykorzystywane w naszej gospodarce. Z kolei spółkę ORLEN Południe przekształcamy w nowoczesną biorafinerię m.in. poprzez budowę pierwszej w Polsce i drugiej w Europie instalacji do produkcji zielonego glikolu. To następne 400 mln zł na rozwój naszej działalności.
Jednocześnie wzmacniamy aktywa energetyczne. Nie wszyscy wiedzą, że Orlen jest czwartym pod względem wielkości producentem energii w Polsce. Chcemy inwestować w niskoemisyjne źródła wytwarzania energii, dlatego szczególną wagę kładziemy na projekt budowy farm wiatrowych na Bałtyku. Mocno inwestujemy też obszar sprzedaży detalicznej, również pod kątem dostępności paliw alternatywnych, czyli ładowarek do aut elektrycznych, tankowania CNG czy wodoru. Jako pierwsi w Polsce, budujemy instalację wodorową. Podpisaliśmy umowę z aglomeracją śląską na dostarczenie wodoru i w przyszłości będzie on paliwem dla autobusów komunikacji zbiorowej.
Odbudowujemy też pozycję spółek zagranicznych, które do tej pory były zaniedbywane.
Doskonałym przykładem jest rafineria w Możejkach. Bardzo mocno unowocześniliśmy nasze litewskie aktywa. Mamy już tam małą petrochemię. Ważna jest realizacja projektu tzw. pogłębionego przerobu ropy, który umożliwi produkcję większej ilości paliw z jednej baryłki ropy. W praktyce zwiększy więc opłacalność funkcjonowania Możejek. Nadrabiamy konsekwentnie zaległości po naszych poprzednikach. W efekcie nie tylko zwiększa się bezpieczeństwo energetyczne regionu, ale też zysk Orlenu.
Czy jest Pan cudotwórcą? Jak to się stało, że podczas rządów PO-PSL Orlen przynosił takie niskie dochody, a teraz zyski osiągają rekordowy poziom?
Nie jestem cudotwórcą, kierując taka firmą jak Orlen trzeba stawiać sobie cele, podejmować decyzje nakierowane na rozwój i oczywiście je realizować. To, że Orlen jest w bardzo dobrej kondycji finansowej umożliwiającej realizację strategicznych inwestycji to nie cud, tylko efekt ciężkiej pracy. Mojej i przede wszystkim moich współpracowników. To również zasługa rozsądnej polityki rządu pani premier Beaty Szydło, a teraz pana premiera Mateusza Morawieckiego. Polityki, która skupia się na rozwoju polskiej gospodarki, a nie wspieraniu partykularnych interesów różnych grup. Mówię tu o uszczelnieniu szarej strefy i eliminacji mafii paliwowych czy ocieplaniu stosunków z innymi krajami. Na tych działaniach korzysta Orlen i inne polskie firmy. Każdego dnia pracujemy na dobre wyniki. Dywersyfikujemy dostawy ropy, optymalizujemy koszty, renegocjujemy umowy, które były niekorzystne. Wzmacniamy spółki zależne, które obsługują Orlen. A przecież większość z tych spółek w czasie rządów koalicji PO-PSL było osłabianych i przygotowywanych do prywatyzacji. My tych spółek nie sprzedaliśmy. Wzmocniliśmy je kapitałowo, postanowiliśmy je rozwijać i dzisiaj możemy obserwować pozytywne efekty tej pracy. Co ważne, udało nam się to osiągnąć przy poparciu strony społecznej. Współpracujemy ze związkami zawodowymi, traktujemy się po partnersku. Postawiliśmy na dialog i to procentuje.
Jest Pan znany z umiejętności podejmowania trudnych decyzji, ale i postrzegany jako pracoholik.
Stawiam sobie cele i konsekwentnie je realizuję. Jestem uważany za pracoholika i jest w tym dużo prawdy. Po prostu czuję się odpowiedzialny za pracę, której się podejmuję. Nie chodzę po bankietach, nie konsumuję 3-godzinnych kolacji w ekskluzywnych restauracjach. Skupiam się na biznesie i dlatego Orlen się rozwija. Wiem też, że Orlen szedłby zdecydowanie szybciej, ale trzeba popatrzeć na to, jaka to jest branża - w takiej branży nieraz 2 lata się projektuje i uzyskuje zezwolenia, a tylko 1,5 roku się buduje. Musimy sami kupić licencję, projekt bazowy. Gdyby wcześniej pomyślano o dobrej bazie badawczo-rozwojowej to licencje mielibyśmy swoje, swój projekt bazowy i moglibyśmy zdecydowanie szybciej inwestować i się rozwijać, ale my tego jeszcze nie mamy, my dopiero budujemy kompetencje. Dlatego tak ważna była decyzja o budowie Centrum Badawczo Rozwojowego.
Prawo i Sprawiedliwość planuje przywrócenie Ministerstwa Skarbu. Jak Pan jako prezes największej spółki Skarbu Państwa się na to zapatruje? Czy jest to Pana zdaniem potrzebne, czy jest Pan raczej sceptyczny?
Konstrukcja i kompetencje rządu to odpowiedzialność Premiera. Do tej pory korzystaliśmy na skutecznej polityce gospodarczej rządu i jestem przekonany, że to się nie zmieni.
Trzy tygodnie temu Orlen przedstawił Komisji Europejskiej propozycję tzw. warunków zaradczych w sprawie przejęcia Lotosu. Czy może Pan uchylić rąbka tajemnicy, co przedstawiliście w tej propozycji?
Naszym priorytetem jest sprawne przeprowadzenie procesu przejęcia kapitałowego Grupy LOTOS.
Dlatego właśnie od początku działaliśmy tak, aby uzyskać decyzję Komisji możliwie jak najszybciej. Nic się w tym zakresie nie zmieniło. Ostatnio złożyliśmy propozycję środków zaradczych, żeby poznać zdanie Komisji Europejskiej na temat sugerowanych rozwiązań. Nasze propozycje - według mnie – umożliwią dalszą liberalizują rynku w Polsce, ale również pozwolą biznesowo spiąć tę transakcję. To ważne także z punktu widzenia Skarbu Państwa, który ma wpływ na jedną i drugą spółkę i jako właściciel nie mógłby zaakceptować warunków, które byłyby dla niego niekorzystne.
Kontynuujemy dialog z KE, tak aby móc jak najszybciej sfinalizować ten projekt. Tu nie ma czasu na opóźnienia, bo i tak musimy nadrabiać zaległości w stosunku do pozostałych europejskich firm w branży paliwowo-energetycznej. Dzisiaj na przykład węgierski MOL, czy austriacki OMV mogą już skutecznie konkurować na globalnym rynku. Polska jest jedynym takim przypadkiem, gdzie konkurują ze sobą dwie firmy z branży paliwowej, mające tego samego właściciela.
Uważam, że ten proces idzie w dobrym kierunku, ale zawsze podkreślałem, że nie jest to proces łatwy, bo podobne trwały nieraz latami. Oczywiście, chcielibyśmy, żeby zgoda KE jak najszybciej nastąpiła.
Komisja Europejska ma teoretycznie czas do 22 stycznia, żeby wydać zgodę na fuzję Orlenu z Lotosem, ale czas ten ma zostać przedłużony o czas zastosowania „stop the clock”. Kiedy więc możemy się spodziewać decyzji KE?
Liczymy, że zgodę Komisji Europejskiej na transakcję uda się uzyskać na początku przyszłego roku. Robimy wszystko, żeby ten proces doprowadzić do końca. Komisja zastosowała standardową procedurę „zatrzymania zegara”. Uzyskaliśmy w ten sposób więcej czasu na przygotowanie dodatkowych, szczegółowych informacji, o które niedawno wystąpiła Komisja. Jesteśmy pewni naszych argumentów i to dobry sygnał, że Komisja chce wnikliwie zapoznać się z dokumentacją. Nie zapominajmy, że w ten proces zaangażowanych jest wiele podmiotów. Musimy i chcemy go przeprowadzić z poszanowaniem dla wszystkich stron, w tym konkurentów rynkowych. Ale efekty muszą być przede wszystkim korzystne dla Orlenu, Lotosu i państwa polskiego
Spokojnie działamy w tym zakresie. Chcemy uzyskać zgodę jak najwcześniej, ale wszystko ma swoje granice. Zgoda nie za wszelką cenę, zawsze możliwe są inne warianty inwestycyjno-rozwojowe. Nigdy nie przystąpiłbym do tego procesu nie myśląc o innych możliwościach.
Jak idzie przejęcie Ruchu przez Orlen? Kiedy nastąpi finalizacja transakcji?
Orlen jest cały czas zainteresowany transakcją, bo ona wpisuje się w nasz biznes, szczególnie w obszarze sprzedaży detalicznej. Pamiętajmy, że Ruch jest teraz niezależną firmą. Wszystko zależy od jej obecnego właściciela, czyli Alior Banku. Złożyliśmy już także wniosek do Komisji Europejskiej i to jej decyzja będzie determinowała możliwość podjęcia dalszych kroków w procesie. Mam nadzieję, że Komisja prześle to do UOKiK i po decyzji UOKiK będziemy mogli dokonać tej transakcji. Ale do tego czasu odpowiedzialność za utrzymanie Ruchu spada na Alior. My podtrzymujemy naszą biznesową ofertę.