W siedzibie stołecznego ratusza odbyła się konferencja prasowa przedstawicieli metropolii warszawskiej nt. wzrostu kosztów gospodarki odpadowej. Zdaniem resortu środowiska "zawierała szereg kłamstw i manipulacji dot. gospodarki odpadami". Jak wskazał resort, "podane podczas konferencji powody wzrostu cen za zagospodarowanie odpadów, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością".
W siedzibie stołecznego ratusza odbyła się konferencja prasowa przedstawicieli metropolii warszawskiej (z Warszawy, z Wołomina, Izabelina, Grodziska Mazowieckiego, Starych Babic, Jaktorowa) nt. wzrostu kosztów gospodarki odpadowej. Zaprezentowano m.in. ankietę, z której wynika, że 39 z 40 gmin skupionych w metropolii zaobserwowało, bądź ocenia, że w najbliższym okresie wystąpi wzrost kosztów związany z odbiorem i zagospodarowaniem odpadów. Jedyną gminą, której włodarze tak nie myślą jest Konstancin-Jeziorna. Większość z gmin spodziewa się też ponad 50 proc. wzrostów kosztów.
Wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski wskazał na trzy główne przyczyny wzrostu kosztów. Jak wymienił są to: zdecydowany wzrost kosztów za zagospodarowanie odpadów (nie tylko za składowanie); dodatkowe obowiązki wynikające z nowego 5-frakcyjnego sytemu zbiórki odpadów; zjawiska ekonomiczne - dopuszczenie importu odpadów, wzrost płacy minimalnej itp.
Olszewski zwrócił uwagę, że w ciągu kilku lat zdecydowanie wzrosły ceny za składowanie odpadów. Kiedy w 2017 tona kosztowała 24 zł, to - jak zaznaczył wiceprezydent - w 2019 cena będzie już o 700 proc. wyższa i wynosić będzie 170 zł, a w 2020 roku 270 zł. Dodał, że cena za zagospodarowanie odpadów w Warszawie w 2014 r. wynosiła ok. 350 zł, w 2017 r. 360 zł, to zgodnie z ofertami przedstawionymi w przetargu śmieciowym w 2019 r. są one o 1,5 razy większe.
Wykazywał również, że należy zrobić przegląd przepisów, które generują wzrost kosztów i powodują "galopujące ceny na rynku". Ocenił, że sytuacja stołecznej metropolii to kulminacja problemu jaki występuje w całym kraju, gdzie jest coraz większa presja cenowa jeśli chodzi o rynek selektywnej zbiórki, wzrost kosztów przetwarzania odpadów i obserwowany jest spadek cen surowców wtórnych.
"Oczekujemy od ministra przeglądu przepisów, które przyjął w postaci tornada, który dotknął cały rynek"
- apelował. Chodzi m.in. o uchwaloną w zeszłym roku nowelę ustawy o odpadach, która zdaniem wiceprezydenta znacznie zwiększyła wymogi dla niektórych zakładów przetwarzających odpady generując wyższe koszty. Wymienił tu m.in. "irracjonalne" wymogi dot. zabezpieczenia przeciwpożarowego, dla instalacji przetwarzających szkło.
"Podane podczas konferencji powody wzrostu cen za zagospodarowanie odpadów, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Opłata marszałkowska za składowanie odpadów w ogóle nie powinna wpływać na koszt zagospodarowania odpadów, ponieważ przy właściwie prowadzonej gospodarce odpadami składowanie odpadów powinno być ostatecznością i mieć marginalny udział. Wzrost opłaty marszałkowskiej dotyczył wyłącznie 10 proc odpadów (nie wiadomo skąd wzięło się 700 czy 1100 proc.) i to wyłącznie takich, które nigdy na składowiska nie powinny trafić"
- głosi tymczasem stanowisko MŚ, dostępne na stronach resortu.
"Wiceprezydent skrytykował dodatkowe środki wprowadzone w celu przeciwdziałania pożarom i porzuceniom odpadów. To dość nietypowe podejście do gospodarki odpadami i jawna akceptacja zagrożeń jakie dla zdrowia ludzi i stanu środowiska powodują podpalenia i porzucenia odpadów. To również akceptacja wydawania środków publicznych na usuwanie porzuconych odpadów. Nie możemy zaakceptować takiego podejścia"
- napisano w stanowisku.
W opinii resortu środowiska jest "oburzającą manipulacją" i "całkowitą nieprawdą" informacja, że w ub. roku dopuszczono do importu odpadów do Polski, co wpłynęło na wzrost cen w kraju.
"Import odpadów istniał od wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 r., ponieważ reguluje to prawo UE. Natomiast w ubiegłym roku został uchwalony zakaz przywozu odpadów do unieszkodliwiania oraz odpadów komunalnych i odpadów pochodzących z przetworzenia odpadów komunalnych. A więc była to całkowicie odwrotna sytuacja niż podaje wiceprezydent Warszawy"
- napisano.
"Nieprawdziwe są informacje dotyczące wdrażania zasad selektywnej zbiórki (pomimo wczorajszego komunikatu MŚ). Wiceprezydent ubolewał, że Warszawa musi dopłacać do odbioru odpadów z selektywnej zbiórki. Tymczasem selektywna zbiórka odpadów na pięć frakcji zgodna z europejskimi standardami i rozporządzeniem MŚ jest kluczem do właściwej gospodarki odpadami w gminie. Właściwie zaplanowany system może przynosić gminie zysk ze sprzedaży dobrej jakości surowców do recyklingu"
- czytamy na stronie Ministerstwa Środowiska