Wincenty Kraśko w Czerwcu 1956 był sekretarzem do spraw propagandy KW PZPR w Poznaniu i okłamał tłum robotników, że nikt nie został aresztowany. W efekcie został pobity i w popłochu uciekł przed manifestantami do zamku. „Nasi dziadkowie w Poznaniu walczyli w słusznej sprawie. Przyznaj Piotrze Kraśko, co robił wtedy twój dziadek” – tak przypomniał o tym niedawno poznański raper Evtis. Radny PiS z Michał Grześ wpadł na pomysł, by w nietypowy sposób „uczcić” Wincentego Kraśkę. Jaki? Obejrzyjcie film!
Cały fragment rozmowy z Michałem Grzesiem w „Wywiadzie z chuliganem” Piotra Lisiewicza poświęcony został tradycji rodu Kraśków. Obejrzeć w nim można utwór wspomnianego rapera Mariusza Chojnackiego, czyli Evtisa, który pyta Piotra Kraśkę o rolę jego dziadka w dniu masakry poznańskich robotników, a także wypowiedź ostatniej żyjącej tramwajarki, która szła na czele pochodu.
Jest też zaskakujący film pokazujący, jak Piotr Kraśko już od dziecka lansowany był na dziennikarza i prowadził program 5-10-15 w TVP (tam zaczynały także Justyna Pochanke, Sandra Walter czy… Barbara Nowacka). U Kraśków praca w propagandzie dziedziczona jest od pokoleń – dziadek dziennikarza był sekretarzem do spraw propagandy, ojciec pracował na kierowniczych stanowiskach w TVP w PRL, więc Piotr Kraśko naturalną koleją rzeczy musiał trafić do programu „Dzień Dobry TVN”.
Jak uważa radny Michał Grześ, który pochodzi z rodziny przedwojennego wojewody poznańskiego Ludwika Bociańskiego, nadanie szaletom miejskim nazw przedstawicieli komunistycznych rodów, mogłoby sprzyjać negatywnemu utrwaleniu się tych nazwisk w społecznej świadomości.
- Uważam, że nazywanie poznańskich szaletów nazwiskami takich „bohaterów” byłoby jak najbardziej wskazane – mówi w „Wywiadzie z chuliganem”. Jak podkreśla, Wincenty Kraśko nie byłby tu jedyny. - Mam pomysł, żeby szalety miejskie, które w tej chwili powstają, nazywać ku pamięci tych, którzy się Poznaniowi narazili. Pierwszym byłby książę Brzetysław, który najechał i złupił Poznań, drugim Józef Cyrankiewicz, który groził odcinaniem rąk podniesionych na władzę ludową.
Jak dodaje, pomysł ten konsultował z radnymi innych klubów.
- Koledzy z lewicy tego Brzetysława by jeszcze przełknęli, ale kiedy wymieniłem Cyrankiewicza, okazało się, że sprawa jest bardzo ciężka, bo pomyśleli sobie, ile tu jeszcze ich kolegów mogłoby być patronami szaletów – zaznacza.
Cała rozmowa z radnym poniżej, rozmowa o rodzie o rodzie Kraśków zaczyna się około 15 minuty.