Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Przepłynął pod kładką. Kapitan statku uniewinniony

Sąd Rejonowy w Gdańsku uniewinnił dziś Marka W., kapitana statku wycieczkowego, który w lipcu 2017 r. na Motławie przepłynął tuż pod opuszczanym betonowym przęsłem zwodzonej kładki. Wyrok nie jest prawomocny.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
youtube.com/ GospodarkaMorska.pl; print screen

Jak podkreśliła w uzasadnieniu wyroku sędzia Adrianna Kłosowska oskarżony kapitan podjął słuszną decyzję o szybkim przepłynięciu statkiem pod kładką.

"W momencie kiedy dziób statku znajdował się już przy przęśle opadającej kładki nie było możliwości, żeby jednostkę zatrzymać. Dlatego też kapitan wydał komendę +cała naprzód+ i podjął decyzję, aby przepłynąć pod kładką, co w ocenie sądu i biegłego, było decyzją jak najbardziej uzasadnioną i prawidłową. I co ważne, znajdującą oparcie w przepisach żeglugowych"

- powiedziała sędzia.

Zaznaczyła, że w "żaden sposób nie doszło do narażenia na niebezpieczeństwo" pasażerów.

"Dzięki takiej decyzji kapitana uniknięto wręcz katastrofy. Zarówno z opinii biegłego, jak i zapisu monitoringu wynika, że gdyby kapitan podjął decyzję o zatrzymaniu statku, to zatrzymałby się on dokładnie pod kładką, czyli kładka opadłaby na jednostkę" - dodała sędzia.

Sąd zwrócił też uwagę na nieprawidłowe oznakowanie kładki.

"Oznakowanie w okolicach kładki, co wynika z opinii biegłego, było niewłaściwe. Osoby kierujące jednostkami nie miały możliwości dostrzeżenia wyświetlanego oznakowania z uwagi na różne czynniki m.in. atmosferyczne. Poza tym, sygnał dźwiękowy o tym, że kładka się opuszcza był zbyt cichy, kapitan kładki mógł tego nie słyszeć"

- ocenił sąd.

Zwrócił też uwagę, że oskarżony próbował nawiązać kilka razy, bez powodzenia, kontakt poprzez radiotelefon z operatorem kładki.

"Sytuacja była taka, że kapitan próbował jednostkę zatrzymać, jednocześnie próbując nawiązać kontakt z kładką w celu opóźnienia jej opuszczenia. Trzeba zaznaczyć, że opuszczanie takiej kładki jest powolne i jej ruch z odległości również mógł być przez kapitana niewidoczny od samego początku. W pewnym momencie operator kładki podjął decyzję, aby dać kapitanowi sygnał do zatrzymania jednostki i użył w tym celu lizaka, co jest nieprawidłowe, bo według przepisów na wyposażeniu kładki powinna znajdować się czerwona flaga. Sygnały lizaka dla kapitana również były niewidoczne" - powiedziała sędzia Kłosowska.

Prokurator Anna Augustyniak powiedziała dziennikarzom, że prokuratura wystąpi do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku i dopiero wówczas podejmie decyzję o ewentualnym złożeniu apelacji. Na ostatniej rozprawie prokuratura wnioskowała dla Marka W. o karę roku więzienia.

Marek W. nie był obecny w sądzie.

Do incydentu doszło 25 lipca 2017 r. na Motławie w Gdańsku. W trakcie opuszczania ruchomej kładki dla pieszych przepłynął pod nią statek pasażerski "Danuta". Jednostka poruszała się w kierunku przystani Zielona Brama.

Jak ustalono w śledztwie, które prowadziła Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście, kierujący statkiem oskarżony Marek W. znacznie przekroczył dozwoloną w tym miejscu prędkość. Jednostka płynęła, mimo że znajdująca się na jej drodze kładka zaczęła się opuszczać.

Według prokuratury Marek W. w końcu rozpoczął hamowanie, ale stało się to zbyt późno: jednostka wpłynęła pod opuszczające się przęsło i przepłynęła pod nim. Tylko szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że kładka nie zahaczyła o statek i nie ucierpiały osoby przebywające na jego pokładzie. Statkiem podróżowało wówczas 139 pasażerów.

W tej sprawie prokuratura oskarżyła także operatora kładki, którego proces dobiega końca.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#wyrok #most #kapitan #statek

mg