Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Przedszkole, obok dom dziecka. A w nim nielegalni migranci! "Stanowili zagrożenie"

Migranci, którzy trafili do domu dziecka w Skierniewicach, wzbudzili obawy załogi tego ośrodka. Przerażeni pracownicy poinformowali dziennikarzy. A zagrożenie było tym większe, że tuż obok było przedszkole. "Przybysze" uciekli, a jeden z nich wciąż jest poszukiwany.

Cała Polska mówi o sprawie trzech nielegalnych migrantów z Gwinei i Iranu, których przewieziono do domu dziecka w Skierniewicach. Zdecydowano się na dokwaterowanie do domu dziecka osób, o których nic nie było wiadomo. A tuż obok domu dziecka było... przedszkole. O tym rozmawiano w TV Republika.

Reklama

Skandal w Skierniewicach. Migranci w domu dziecka

- Okazuje się, że stanowili zagrożenie nie tylko dla osób w domu dziecka, ale też dla jeszcze mniejszych dzieci, będących tuż obok w przedszkolu - mówił na antenie TV Republika Michał Murgrabia, dziennikarz zajmujący się tą sprawą i działacz ruchu sprzeciwiającego się nielegalnej migracji.

Nasz komitet nazywa się "Stop CIC", czyli Centrum Integracji Cudzoziemców. Dziś wiemy, że Urząd Marszałkowski próbuje taką narrację roztaczać, jakoby wycofali się z tego projektu, ale jednocześnie pojawiają się pogłoski, że mają tylko zmienić nazwę. 

– powiedział.

Jak dodał, centrum ma znajdować się w Skierniewicach w pobliżu szkoły muzycznej. "Proszę sobie wyobrazić sytuację, gdzie dziewczynka w wieku 12-15 lat stoi sobie przed szkołą i podchodzi do niej kilku mężczyzn, którzy ją zaczepiają, dotykają" - mówił Murgrabia.

Migranci uciekli z domu dziecka. Dwóch z nich zatrzymano, ale jeden wciąż jest poszukiwany.

Jest poszukiwany i to najbardziej skandaliczna rzecz w tym wszystkim. Zostali cofnięci z niemieckiej granicy do ośrodka w Lesznowoli i straż graniczna miała tych ludzi do siebie, po czym przewozi ich do domu dziecka, które jest placówką otwartą. Sprawa zatacza koło i kto ich szuka? Straż graniczna! A kto za to płaci? Podatnicy.

– zaznaczył dziennikarz.

Co mówiła dyrektor placówki, do której trafili migranci? "Mówiła, że są nielegalnie, nie mają dokumentów i że ten wiek jest niepewny. Podkreślała to również, że zrobiła rozmowę z wychowankami i oni czuli się zagrożeni. Dostaliśmy informację bezpośrednio od pracowników domu dziecka, że oni czują się zagrożeni" - powiedział Murgrabia.

Migranci biegali nago. Lubin w szoku

Jednocześnie, w Lubinie dwaj migranci z Etiopii biegali nago po ulicy, co zarejestrowano na nagraniach i zdjęciach. Na miejscu interweniowała policja.

- Został wezwany tłumacz, bo ani jeden ani drugi nie komunikowali się w języku angielskim. Została wezwana straż graniczna - opisywał reporter TV Republika Janusz Życzkowski. - Nie wiemy, co wydarzy się dalej. Dla mieszkańców Lubina jest sytuacja zaskakująca. Tu niedaleko jest luksusowe osiedle, co chwila przejeżdżają samochody. Ja mogę sobie wyobrazić ich zaskoczenie, jak spotkaliby takich dwóch osobników - dodał.

Źródło: Telewizja Republika
Reklama