Dziś po godzinie 14.00 w Białymstoku rozpoczął się protest pod hasłem "Polska przeciw przemocy". Manifestację zorganizowali Wiosna, SLD i Lewica Razem w związku z wydarzeniami, do jakich doszło w Białymstoku podczas zeszłotygodniowego Marszu Równości. Jak się okazało, protest przeciw przemocy przerodził się w polityczny wiec, z płomiennymi wypowiedziami polityków lewicy. Każdy, kto chciał zamanifestować przeciwko jakiejkolwiek przemocy, zmuszony był wysłuchać, co do powiedzenia mieli Robert Biedroń, Włodzimierz Czarzasty i Adrian Zandberg. A do powiedzenia mieli wiele...
Biedroń przyznał, że jego matka źle zniosła wiadomość o tym, że jej syn jest homoseksualistą, ale...
"Dzisiaj moja mama jest z nami, trzyma tęczową flagę i jest dumna, że ma syna geja"
- przyznał.
"Dlatego, kiedy mamy poczucie, że idziemy ciemną doliną, że przed nami nie ma przyszłości, że w naszym kierunku lecą kamienie, że nas obrażają, warto czasami obejrzeć się za siebie, zobaczyć, jak dużo ludzi dobrej woli jest w naszym kraju. Obejrzyjcie się za siebie, rozejrzyjcie się, jak jest nas dużo. To jest nasza siła. Jesteśmy nie do zatrzymania. My zwyciężymy"
– zapewniał zgromadzonych Biedroń, zmieniając kurs na typowo kampanijną, polityczną przemowę. Padły nawet słowa, że "zmiana jest możliwa".
Nie inaczej zachowywał się Włodzimierz Czarzasty. Szef SLD stwierdził, że "w czasach zarazy budzą się demony". O czym mówił?
"Nie będziemy tolerowali nigdy tego, że ktoś wiesza zdjęcia posłów, że ktoś dzieli nasz kraj na sorty. Nie będziemy nigdy tolerowali tego, że ktoś idzie niedaleko faszystów i mówi, że ich nie widzieliśmy. Widzieliście ich, wiecie o tym, że urodziny Hitlera to złe rzeczy, wiecie o tym, że jak ludzie się opluwają, to złe rzeczy, że jak ministrowie mówią o gejach i lesbijkach, że to sodomia, to złe rzeczy. Wiecie o tym, nie reagujecie"
– krzyczał Czarzasty.
A później rozpoczął festiwal oskarżeń:
"Obciążam tym kierownictwo PiS-u. Doprowadziliście do tego, że ludzie patrzą na siebie złym wzrokiem, mówią o sobie źle, że ludzie o sobie przy jednym wigilijnym stole źle myślą"
– dodał.
Wypowiadał się też Adrian Zandberg z Partii Razem. "Kiedy biją, jest tylko jeden prosty wybór: można albo stanąć po stronie tych, którzy biją, albo stać w obronie tych, którzy są bici" - mówił.
Manifestacja organizowana jest przez Wiosnę, SLD i Lewicę Razem w związku z wydarzeniami, do jakich doszło w Białymstoku podczas zeszłotygodniowego Marszu Równości "Białystok domem dla wszystkich". Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, w tym przedstawiciele środowisk kibicowskich. Doszło do konfrontacji. O tym, że takie zdarzenia mogą mieć miejsce, już przed marszem informowany był prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. Jak wynika ze słów marszałka województwa podlaskiego Artura Kosickiego, prezydent Białegostoku - związany z Koalicją Obywatelską - nie zareagował na ostrzeżenia przed możliwymi zamieszkami.