Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Prof. Malicki komentuje dla Niezalezna.pl insynuacje TVN24, kwestionujące napad na niego. "Zastanówmy się!"

Wraca sprawa pobicia prof. Jana Malickiego, dyrektora i założyciela Studium Europy Wschodniej. Napaść, która wzbudziła powszechne oburzenie w kraju i za granicą, a także troskę o stan zdrowia poszkodowanego, dziś została zakwestionowana przez TVN24, który opublikował artykuł na temat "wątpliwości" co do przebiegu zdarzenia. Mamy komentarz prof. Malickiego do tej publikacji.

Prof. Jan Malicki
Prof. Jan Malicki
mat. aut. - wikimedia.commons.org; CC BY-SA 4.0 [https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0/]

Niedługo przed Świętami Bożego Narodzenia późnym wieczorem dr h. c. prof. hon. Jan Malicki miał zostać pobity przez nieznanych sprawców w centrum Warszawy, jak informowały nagłówki polskich i zagranicznych mediów. W rezultacie doznał pęknięcia kości czaszki i wstrząśnienia mózgu. Jak wspominał w wywiadach, tuż przed utratą świadomości o nazwisko miało zapytać go dwóch mężczyzn w policyjnych mundurach, mówiących z wyraźnym wschodnim akcentem. Kiedy szef Studium Europy Wschodniej ocknął się na noszach karetki, nie był w stanie przypomnieć sobie pełnego przebiegu zdarzenia. Nadto w wyniku badania neurologicznego okazało się, że doznał częściowego zaniku pamięci.

TVN24 podważa wersję o napadzie

TVN24 wrócił we wtorek do sprawy i podważył relację prof. Malickiego. Wedle doniesień reporterów tej stacji, brakuje dowodów na to, że prof. Malicki został napadnięty. Nie ma żadnego monitoringu, który zarejestrowałby moment ataku ani świadków takowego. Policja i prokuratura nie miały do przekazania żadnych nowych informacji w sprawie, zasłaniając się trwającymi czynnościami - twierdzi  TVN. Co więcej, choć artykuł nie sugerował tego wprost, w mediach społecznościowych pojawiły się jawne zarzuty, że żadnego napadu nie było.

Dziennikarz portalu, Robert Zieliński, w portalu społecznościowym X, przesądził jednak o sprawie, co do której nawet jego macierzysta redakcja jedynie ostrożnie wyraziła wątpliwości.

Nie było żadnego pobicia profesora Malickiego w centrum Warszawy, był alkohol i grawitacja

– podsumował doniesienia TVN24 jej dziennikarz.

Komentarz prof. Malickiego po publikacji TVN24 

Portal niezalezna.pl skontaktował się w sprawie publikacji TVN24 z dyrektorem Studium Europy Wschodniej UW, dr h. c. prof. hon. Janem Malickim.

Wobec pojawiających się w przestrzeni medialnej mniej lub bardziej jawnych insynuacji zapytaliśmy go, czy możliwym jest, że rozmawiał z mężczyznami, którzy wezwali do niego karetkę pogotowia feralnego przedświątecznego wieczoru i że przyznał się im wówczas do tego, że jest pijany i prosi o odwiezienie.

Nie potwierdzam, żebym rozmawiał z osobami, które wezwały do mnie karetkę pogotowia. Nie pamiętam żadnej rozmowy z żadnymi ludźmi, którzy mnie odnaleźli, z rzekomą prośbą o odwiezienie mnie. Nigdy zresztą by mi to do głowy nawet nie przyszło, żebym w nocy kogoś prosił - a już zwłaszcza w nocy - o odwiezienie mnie! Zadzwoniłbym po prostu po taksówkę lub do domu. Ale prosić przypadkowych ludzi o odwiezienie mnie? Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. Ale przede wszystkim: ja tego nie pamiętam, ponieważ przytomność odzyskałem na noszach karetki dopiero o 22:41. I dopiero to mogę potwierdzić, ponieważ to odzyskanie świadomości w karetce było dla mnie wielkim zaskoczeniem, czymś absolutnie nowym i zaskakującym. Ok. 22:18 spotkałem (rzekomych) policjantów w parku, a o 22:41 odzyskałem przytomność na noszach wewnątrz karetki. Dlaczego to wiem? Dlatego, że mój pracownik dokładnie w momencie obudzenia dzwonił do mnie. Mam to po prostu w historii połączeń telefonicznych

– poinformował prof. Malicki.

Poszkodowany dodał równocześnie, że osobom, które go znalazły i wezwały do niego karetkę, jest niezwykle wdzięczny za pomoc. Jak zadeklarował, chętnie poznałby je osobiście, by podziękować im za ratunek, ponieważ "wielka plama krwi znaleziona na chodniku parkowym wskazywała, że to była bardzo groźna dla życia sprawa". 

Dyrektor Studium Europy Wschodniej zapewnił także, że jest przekonany co do tego, że na krótko przed utratą świadomości legitymowało go dwóch rzekomych policjantów.

Akurat to pamiętam dobrze. Tu nie mam wątpliwości. To zdarzyło się obok kępy krzewów, chyba cisów

– zapewniał nas w rozmowie prof. Malicki.

Dyrektor SEW wspomina również, że w przebłysku jednego z jego wspomnień z tamtego wieczora usłyszał za sobą szmer. Zaznacza jednak, że nie jest w stanie precyzyjnie umiejscowić w czasie tej reminiscencji, póki jego pamięć nie odzyska pełnego wspomnienia. "Na szczęście kolejne obrazy powoli wracają do pamięci" - nadmienił.

Prof. Malicki wyprostował w rozmowie z nami również kwestię narracji medialnej dotyczącej jego pobicia.

Co do zarzutów, że nie zgłaszałem pobicia - jak mogłem zgłaszać mój przypadek jako pobicie, kiedy ja nie pamiętam tej sytuacji? Wielokrotnie mówiłem we wszystkich wywiadach, że okresu między sytuacją w pobliżu krzewów a momentem, kiedy odzyskałem przytomność w karetce, po prostu nie pamiętam!

– wyjaśnił szef Studium Europy Wschodniej.

Wymienił jednak, jakie przesłanki wskazują na to, że został napadnięty.

Oto co stanowi dokument z obdukcji chirurgicznej z dn. 23 grudnia, czyli z dnia wyjścia ze szpitala: 'Podwójna rana tłuczona skóry czaszki okolicy ciemieniowo - potylicznej. Pęknięcie kości potylicznej lewej. Ognisko krwotoczne w płacie czołowym lewym' - to jest to, na czym mogę się opierać

– podkreśla Malicki.

Dyrektor SEW dodaje, że nie może powiedzieć z całą pewnością, czym dokładnie spowodowany jest jego zanik pamięci. Jedno wiadomo na pewno: "Poza pęknięciem kości czaszki i krwiakami, mam stwierdzone wstrząśnienie mózgu ze wszystkim tego skutkami" - powiedział poszkodowany.

Nie mogę powiedzieć, że był spowodowany uderzeniem, bo tego nie mogę pamiętać. Spokojnie mogę zaś powiedzieć, że nie jest możliwe, żebym sam upadł i zrobił sobie krzywdę, jak również niemożliwe jest, żebym był pijany i upadł. Zastanówmy się przez chwilę: skoro mam ranę w tylno-górnej części czaszki , a równocześnie potłuczone okulary, a na jednym ze szkieł krew, zatem musiałem upaść naprzód. Te okulary badane były zresztą przez policję (fotografie, próba krwi). No nie sposób, żebym sam się uderzył w tył głowy i spowodował pęknięcie kości czaszki!

– podsumował prof. Malicki.

Dr h. c. prof. hon. Jan Malicki od ponad trzydziestu lat stoi na czele Studium Europy Wschodniej. Instytucja ta oraz on sam od kilkudziesięciu lat są ostro atakowani w rosyjskich i białoruskich mediach reżimowych. Malicki jest również dyrektorem i koordynatorem Programu Stypendialnego im. Konstantego Kalinowskiego dla białoruskiej młodzieży, która ze względu na poglądy lub działalność opozycyjną nie może podjąć studiów na uczelniach wyższych na Białorusi.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Jan Malicki #napaść

JG