Politycy Platformy Obywatelskiej uparcie walczą z budową pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. Członek społecznego komitetu ds. budowy pomników Jacek Sasin nie ma wątpliwości, że PO chce objąć władzę po to, by zburzyć upamiętnienie tragedii. A przecież zginęli w niej również ich koledzy.
W poniedziałek wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera wydał zgodę na lokalizację pomnika b. prezydenta Lecha Kaczyńskiego przed budynkiem Garnizonu Warszawa, naprzeciwko placu Piłsudskiego.
Sasin pytany w programie "Tłit" portalu internetowego wp.pl, czy Prawo i Sprawiedliwość zaprosi Platformę Obywatelską na uroczystość odsłonięcia pomnika odpowiedział: "politycy nie muszą być zapraszani - kto chce przyjść to przyjdzie, nie będziemy jakichś specjalnych zaproszeń do polityków żadnej opcji wysyłać". Tłumaczył, że uroczystość odsłonięcia pomnika "to przede wszystkim uroczystość dla rodzin tych, którzy zginęli".
- Na pewno wszystkie rodziny te zaproszenia dostaną - zaznaczył.
Pytany o możliwy demontaż pomników upamiętniających katastrofę smoleńską po objęciu rządu przez opozycję Sasin odpowiedział, że zna "deklaracje polityków Platformy Obywatelskiej, którzy chcą przede wszystkim objąć władzę po to, żeby burzyć upamiętnienia ofiar tragedii smoleńskiej". Jego zdaniem politycy PO "są 'zafiksowani' na tym, żeby walczyć z pamięcią o ofiarach tragedii smoleńskiej, wśród których są również ich koledzy, ludzie, którzy pochodzili ze środowiska Platformy Obywatelskiej".
- Kompletnie tego nie rozumiem, to jest jakiś odlot - dodał.
Sasin nawiązał również do słów wiceszefa PO Tomasza Siemoniaka, którego zdaniem pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej nie powinien powstawać w atmosferze konfliktu i wywoływać protestów ani emocji.
- Ja się dziwię Tomaszowi Siemoniakowi, bo ja się właściwie zgadzam z tym, co on napisał, że nie powinno się tego typu pomników budować w atmosferze konfliktu - tylko, kto do tego konfliktu doprowadził? - mówił Sasin.
Jak zaznaczył "nie byłoby żadnego problemu, gdyby Hanna Gronkiewicz-Waltz - partyjna koleżanka pana ministra Siemoniaka - była skłonna do jakiejkolwiek rozmowy na ten temat".
- My mamy alternatywę - albo zbudujemy te pomniki tak, jak je budujemy, albo tych pomników nie będzie wcale, bo nie mamy po drugiej stronie żadnego partnera do takiej spokojnej rozmowy - dodał.