We wtorek godz. 15 Sejm ma kontynuować ubiegłotygodniowe posiedzenie. Spodziewane jest m.in. głosowanie nad stanowiskiem Senatu dotyczącym uchwalonej 6 kwietnia z inicjatywy PiS ustawy o głosowaniu korespondencyjnym. Wiele wskazuje na to, że Senat, gdzie większość ma opozycja, m.in. Koalicja Obywatelska, Lewica i PSL, opowie się za odrzuceniem ustawy w całości. Los ustawy o wyborach korespondencyjnych nie jest pewny - zależy m.in. od postawy posłów PiS związanych z Porozumieniem Jarosława Gowina.
Posłowie Koalicji Obywatelskiej Arkadiusz Marchewka oraz sekretarz klubu Zbigniew Konwiński wyrazili dziś obawy o możliwe kłopoty techniczne przy głosowaniach. Wcześniej zdarzały się już przerwy w dostępie do internetu; posłowie, którzy głosowali zdalnie sygnalizowali też błędy w systemie do głosowania.
Politycy zaapelowali więc do marszałek Sejmu, by dopuściła większą liczbę posłów na sali plenarnej (podczas ubiegłotygodniowych obrad zasiadało ich ok. 50).
- Sala w polskim Sejmie jest duża, mieści około 500 osób, nie stoi nic na przeszkodzie, żeby około 300 posłów mogło się w tej sali znaleźć, a pozostali parlamentarzyści, którzy chcą uczestniczyć w obradach Sejmu, mogli znajdować się w budynkach sejmowych
- powiedział Konwiński.
Poinformował, że dziś cały klub KO zamierza stawić się w Sejmie. - Chcielibyśmy, żeby nasi posłowie mogli znaleźć się na sali plenarnej i by mogli w normalny sposób procedować i w normalny sposób pracować - zaznaczył polityk KO.
Marchewka zwrócił uwagę, że rząd stopniowo łagodzi wprowadzone w związku z epidemią koronawirusa obostrzenia. - PiS otwiera żłobki, przedszkola, otwiera galerie handlowe, ale nie chce otworzyć Sejmu. Wielu ludzi codziennie normalnie chodzi do pracy. My też jako posłowie chcemy normalnie pracować, (...), bo w ciągu najbliższych dni będziemy podejmować bardzo ważne decyzje dotyczące wyborów prezydenckich. Te decyzje są zbyt ważne, abyśmy uzależniali je od tego czy nasze tablety działają, czy stracą zasięg - przekonywał poseł KO.
Uchwalona 6 kwietnia z inicjatywy PiS ustawa przewiduje, że tegoroczne wybory prezydenckie odbędą się wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Ustawa daje też marszałkowi Sejmu prawo przesunięcia terminu wyborów, jednak w granicach wyznaczonych przez konstytucję, czyli najpóźniej na 23 maja.
Los ustawy jest jednak niepewny - w poniedziałek za jej odrzuceniem opowiedziały się trzy senackie komisje i wiele wskazuje na to, że taką właśnie uchwałę przyjmie Senat. W Sejmie z kolei, ze względu na sprzeciw części posłów związanych z Porozumieniem Jarosława Gowina, PiS może zabraknąć głosów do odrzucenia ewentualnego stanowiska izby wyższej parlamentu.