Sejmowa komisji etyki poselskiej udzieliła dziś poseł Prawa i Sprawiedliwości Joannie Lichockiej nagany za zachowanie w lutym br. na sali sejmowej. Jak mówi sama zainteresowana w rozmowie z naszym portalem, "komisja, większością totalnej opozycji, postanowiła wpisać się w akcję hejtu". Polityk nie zdecydowała jeszcze, czy odwoła się od rozstrzygnięcia.
W piątek komisja etyki poselskiej zajmowała się, z inicjatywy klubu KO i Lewicy, sprawą zachowania Lichockiej podczas posiedzenia Sejmu 13 lutego br. Po wysłuchaniu poseł Lichockiej, komisja podjęła decyzję o udzieleniu nagany. Stosunek liczby głosów, który zdecydował o rozstrzygnięciu, wyniósł 2:1. Za wymierzeniem kary w takiej formie opowiedzieli się Monika Falej (Lewica) oraz Jan Łopata (PSL). Przeciw opowiedział się poseł Jacek Świat (PiS). W posiedzeniu komisji nie wzięła udziału poseł z Platformy Obywatelskiej - Izabela Katarzyna Mrzygłocka.
Komentując finał dzisiejszego posiedzenia komisji, Lichocka wskazała, że "komisja, większością totalnej opozycji, postanowiła wpisać się w akcję hejtu".
- To prawo większości totalnych. Oparli się na zmanipulowanych zdjęciach, zmanipulowanym materiale. Niestety posłowie z totalnych opozycji wykonali działanie po partyjnej linii. Komisja Etyki niestety ma arytmetykę, jaką ma. Nie było tu mowy o kwestiach merytorycznych
- usłyszeliśmy.
Na pytanie, czy podtrzymuje, że gest środkowego palca nie był intencjonalny, odparła: "tak, nie było to moją intencją".
- Mówiłam podczas komisji, że zaraz po tym przepraszałam tych, którzy odebrali to jako negatywny gest. Widać, że nie było woli po tamtej stronie, by tę kwestię poważnie rozważyć
- dodała.
Joanna Lichocka ma teraz dwa tygodnie na odwołanie się od decyzji komisji do Prezydium Sejmu. Jak powiedziała Niezalezna.pl, nie podjęła jeszcze decyzji w tej sprawie.
W lutym tego roku gdy Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzucenie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy abonamentowej zakładającą rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł w 2020 r. dla TVP i Polskiego Radia, media społecznościowe obiegło zdjęcie Lichockiej, na którym widać, jak posłanka trzyma wyciągnięty w górę środkowy palec.
Lichocka zapewniała wówczas, że nie wykonała wulgarnego gestu, a jedynie przesuwała "energicznie dwukrotnie palcem pod okiem, bo była zdenerwowana". Lichocka przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni.
Jak wtedy mówiła, "każdy powód, każdy najdrobniejszy gest może być wykorzystany przez przemysł pogardy, przemysł manipulacji, który wdraża PO".
- Chciałam bardzo przeprosić tych wszystkich, którzy poczuli się urażeni. Oni zostali wprowadzeni w błąd
- oświadczyła Lichocka.
Wyraziła też słowa ubolewania, że "poprzez ten ruch ręką dała asumpt do takiego ataku na PiS". Podkreśliła, że zaraz po tym, jak zobaczyła, że jej gest może zostać odebrany jako obraźliwy, wyjaśniała, że ruch ręką nie miał takiego charakteru. - Tam nie było żadnej złej intencji, ale jeżeli część wyborców tak to odebrała, to ja jeszcze raz mogę wyrazić słowa ubolewania - mówiła Lichocka.