Norweskie władze chcą wydalić ze swojego kraju polskiego konsula Sławomira Kowalskiego. Nie podoba im się, że Kowalski zaciekle walczy o prawa polskich dzieci w Norwegii. Polski rząd broni jednak Kowalskiego i zapowiada, że nie zaakceptuje wcześniejszego odwołania konsula. Mówił o tym szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz.
Minister Czaputowicz wyjaśnił, że rząd podjął wcześniej decyzję, że konsul pozostanie na stanowisku do końca kadencji, która upływa z końcem czerwca.
„Potwierdziłem to w piśmie do konsula. Jest on tam już ponad 5 lat. Jego następca przygotowuje się do wyjazdu. Jest to dobra osoba, która zna język norweski i przejmie obowiązki”
– zaznaczył minister spraw zagranicznych.
Dodał, że Polska ocenia pracę obecnego konsula dobrze i nie uważa, że Norwegia ma uzasadnione zarzuty wobec niego. Zaznaczył, że polski rząd nie ma formalnego stanowiska Norwegii w tej sprawie. Powiedział też, że Polska raczej nie jest skłonna zaakceptować wcześniejszego odwołania obecnego konsula.
Norweskie MSZ poinformowało wczoraj, że podjęło decyzję o wydaleniu z Norwegii polskiego konsula Sławomira Kowalskiego. Polski dyplomata znany jest z walki z urzędem Barnevernet o prawa polskich dzieci.
"Możemy potwierdzić, że MSZ wezwało Polskę do odwołania tego konsula"
- powiedziała agencji NTB rzeczniczka norweskiego MSZ Ane Haavardsdatter Lunde.
Według rzeczniczki norweskiego MSZ "przyczyną decyzji o wydaleniu jest niezgodna z rolą dyplomaty działalność konsula w kilku sprawach konsularnych, w tym jego niewłaściwe zachowanie wobec funkcjonariuszy publicznych". Polski dyplomata ma trzy tygodnie na opuszczenie Norwegii.
Co na to premier Mateusz Morawiecki?
"Jest to prerogatywa państwa, które gości takiego konsula - w tym przypadku Norwegii. My oczywiście zawsze na całym świecie będziemy walczyli o los polskich obywateli, którzy są wszędzie rozsiani. Takie jest zadanie polskich ambasadorów, takie jest zadanie polskich konsulów, i od tego oczywiście na pewno nie odejdziemy"
- zapowiedział podczas dzisiejszej konferencji prasowej.