Polska została pokazana jako ten kraj, który swoją część odpowiedzialności za swoje bezpieczeństwo przyjmuje na własne barki - ocenił w programie red. Doroty Kani „Szkiełko i Oko” prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.
Prezydent Andrzej Duda w środę spotkał się w Waszyngtonie z przywódcą Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem. Rozmowy dotyczyły bezpieczeństwa, energetyki, gospodarki i zdrowia.
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski podkreślił, że wizyta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie właśnie teraz niosła za sobą kilka elementów, w tym jednym z nich był aspekt symboliczny, innym zaś - szeroka, światowa gra polityczna.
- Ta wizyta miała wymiar symboliczny, odbyła się bowiem jako pierwsza wizyta po zamknięciu granic w związku z epidemią koronawirusa i niewątpliwie ten gest został uczyniony świadomie. To nie jest przypadek, że pierwszym wysokiej rangi przedstawicielem obcego państwa zaproszonym po owym okresie izolacji jest prezydent Polski
- wyjaśniał gość PR24.
Jak wskazał, drugim elementem wymiaru symbolicznego wizyty był fakt, że odbyła się ona w trakcie parady w Moskwie, na którą prezydent Donald Trump został zaproszony, ale zaproszenia nie przyjął. - Czym innym jest tylko z zaproszenia nie skorzystać, a czym innym demonstracyjnie w tym samym momencie zaprosić prezydenta Polski, znając przecież naturę relacji, w tym również spory historyczne polsko-rosyjskie - podkreślił prof. Żurawski vel Grajewski.
- Chodzi o to, by pokazać Amerykanom, że państwa, nad których bezpieczeństwem czuwają Stany Zjednoczone, same biorą za to odpowiedzialność. Taki efekt przyniosły m.in. rozmowy z Koreą Południową i Japonią, które także przejmują część ciężarów własnego bezpieczeństwa na siebie - tłumaczył dalej.