Goście Katarzyny Gójskiej w audycji \"7x24\" - na antenie Polskiego Radia 24 i Telewizji Republika - rozmawiali dzisiaj o głosowaniu eurodeputowanych z Platformy Obywatelskiej w sprawie dyrektywy o pracownikach delegowanych. Politycy PO podnieśli rękę za przyjęciem regulacji uderzających w polskie przedsiębiorstwa, a teraz tłumaczą to... pomyłką. Minister Michał Dworczyk zauważył, że albo zrobili to celowo, albo nie potrafią głosować w istotnych dla Polski prawach.
Deputowani do Parlamentu Europejskiego z ramienia PO i PSL zagłosowali za przyjęciem niekorzystnej dla polskich przedsiębiorstw dyrektywy o pracownikach delegowanych. Politycy tłumaczą to pomyłką, ze względu na chaos podczas głosowań.
Niedorzeczne wymówki eurodeputowanych opozycji skomentowali goście Katarzyny Gójskiej w audycji "7x24".
Jako pierwszy zabrał głos Michał Szczerba z PO, który winą za przyjęcie regulacji obwinił... Prawo i Sprawiedliwość.
- Od początku byliśmy przeciwko nowym regulacjom ws. pracowników delegowanych. Za nieudolność w tej sprawie odpowiada rząd. W trakcie głosowania w Parlamencie Europejskim powstał chaos. Janusz Lewandowski złożył sprostowanie w tej sprawie
- mówił Szczerba.
- Albo "profesjonaliści" z PO nie potrafią w najbardziej istotnych dla Polski sprawach zagłosować i jest to kompromitacja. Być może było to też świadome działanie. Obie możliwości są równie prawdopodobne
- odniósł się minister Michał Dworczyk do słów polityka PO.
Agnieszka Ścigaj z Kukiz'15 zauważyła, że zachowanie europosłów zapamiętają wyborcy.
- Jeśli nie uda się sprostować głosowania ws. pracowników delegowanych, to mam nadzieję, że wyborcy nie wykażą się niepamięcią. Trzeba się zastanowić kogo wybieramy do PE - zaznaczyła.
Swoich koalicyjnych kolegów bronił Piotr Misiło (Nowoczesna), który uważa, że ta "pomyłka" nie miała wpływu na wyniki głosowania.
- Pomyliło się zaledwie 13 osób, nie miało to wpływu na wynik głosowania. Dyrektywa ws. pracowników delegowanych i tak by przeszła. Należy się zastanowić dlaczego doszło do tej sytuacji za rządów PiS. Liczy się efekt na koniec dnia - mówił polityk Nowoczesnej.
.@M_Maliszewski: Polska straci na dyrektywie ws. pracowników delegowanych. Liczba osób, które się pomyliły nie przesądziła o sprawie. Zła dla Polski decyzja został podjęta w kuluarach
— Polskie Radio 24 (@PolskieRadio24) 3 czerwca 2018
Z kolei Jarosław Porwich z Wolnych i Solidarnych stwierdził, że pomyłką jest, że niektórzy politycy zasiadają w Parlamencie Europejskim.
- Dyrektywa o pracownikach delegowanych bije w polskie firmy przewozowe. Pomyłką jest to, że niektórzy eurodeputowani z Polski zasiadają tam, gdzie zasiadają. PO napuszcza na Polskę polityków europejskich, to jest wielki skandal - zaznaczył.