"Według niepotwierdzonych informacji jutro planowane jest siłowe zajęcie siedziby KRS"
– napisał w środę wieczorem sędzia Sądu Najwyższego Kamil Zaradkiewicz.
Ze źródeł Niezalezna.pl wynika z kolei, że atak szykowany może być zarówno na Krajową Radę Sądownictwa, jak i na Trybunał Konstytucyjny.
Nieoficjalne doniesienia wzbudziły niepokój środowisk prawniczych, ale też mobilizację patriotów.
Na tyle, że szef warszawskiego Klubu "Gazety Polskiej", Adam Borowski, wezwał wczoraj Polaków na spontaniczną manifestację pod budynkiem Krajowej Rady Sądownictwa. Wtórowali temu również politycy opozycji.
Polacy w obronie KRS
Od wczesnego poranka pod siedziba KRS przy ul. Rakowieckiej gromadzili się pierwsi obywatele broniący konstytucyjnego organu przed możliwym "wariantem siłowym". Wśród nich są przedstawiciele Ruchu Obrony Granic, Klubów "Gazety Polskiej" oraz Wolnych Polaków.
- Ci sędziowie, którzy bronią KRS, to są sędziowie niezależni. To pan Żurek i pan Tusk chcą z nich zrobić partyjnych funkcjonariuszy. Dlatego my bronimy ich niezależności, niezawisłości sędziowskiej. Nie chcemy sądów PiS-owskich, PO-wskich - sądy mają być sprawiedliwe, dla Polaków, mają służyć Polakom - powiedział obecny pod siedzibą KRS Adam Borowski.
Łukasz Zawadzki, rzecznik Stowarzyszenia "Sędziowie RP", w rozmowie z TV Republika, przyznał, że "mały krok służb mundurowych może być małym krokiem człowieka, ale wielkim krokiem ku dyktaturze".
- Wczoraj Telewizja Polska, dzisiaj Krajowa Rada Sądownictwa, a jutro - kto wie - może Pałac Prezydencki, Sejm i Senat. Po to tu jesteśmy, aby zamanifestować swoje poparcie dla konstytucyjnego organu i legalnie wybranych sędziów w tym organie
- powiedział Zawadzki.
KRS gotowa do przeniesienia siedziby
Razem z manifestującymi była Dagmara Pawełczyk-Woicka, przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa.
Tam, gdzie dochodzi do naruszenia prawa, tam się kończy neutralność sędziego. Sędzia musi dbać o zasady praworządności, zasady legalizmu. Tutaj mówimy się przeciwstawić, gdyby doszło do jakiejś przemocy. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie...
– mówiła w rozmowie z mediami.
Zapytana o to, w jaki sposób można przeciwstawić się ewentualnym próbom przejęcia, wskazała: "tylko biernym oporem i przeniesieniem się z tej siedziby do innej".
Gdyby uniemożliwiono nam pracy tutaj, to jako organ możemy funkcjonować w innym miejscu. To niczego nie załatwia. Natomiast - jeżeli chodzi o przemoc, to musimy ją udokumentować i zabezpieczyć się przed tym, gdyby do takich działań faktycznie miało dość. Bardzo Państwu dziękuję za to, że tutaj przyszliście. Zawsze jesteście świadkami.
– kontynuowała.
Zaznaczyła też, że godz. 9:00 to już "mało prawdopodobna pora, aby cokolwiek złego mogło się wydarzyć". Ale nie wykluczyła takiej możliwości.
Nie mam informacji bezpośrednio od prokuratury o czym, czy ktoś przyjdzie, kiedy przyjdzie. Podejmowane są działania mające na celu sprowokowanie mnie.
– oceniła.