- Nie wierzę w żadną akcję, która jest z zewnątrz, ponieważ już dawno by była wykryta, nawet jakby to były dwuosobowe łodzie podwodne. Te ładunki, które Rosjanie odpalili jakiś sposobem, po prostu tam były - mówił gość "Minęła 20" Michała Rachonia generał Dariusz Wroński.
W ostatnich dniach doszło do wycieków w obu gazociągach Nord Stream, a na obszarach wycieków zaobserwowano silne podwodne eksplozje. Sprawę skomentował na antenie TVP Info generał Dariusz Wroński.
- Putin postawił wszystko na jedną kartę i nie ma co do tego żadnych wątpliwości, że jednak Rosja bardzo osłabła - szukają dodatkowych sposobów i metod na zastraszenie społeczeństwa i odwrócenie swojej złej karty. Szantaż energetyczny, który jest realizowany przez Rosję, wskazuje, że ona jest zdecydowana za każda cenę i z pomocą wszelkich dostępnych narzędzi wywierać maksymalny nacisk na rządzących, decydentów, jak i na społeczeństwa europejskie. Bo przecież niedługo zbliża się zima i trzeba zademonstrować pewne działania, które doprowadzą do ugód, rozmów, itd.
- analizował gość Michała Rachonia.
- W ostatnim czasie jesteśmy na Bałtyku świadkami spektaklu. Rosja chce zademonstrować, że Bałtyk również przynależy do Federacji Rosyjskiej
- wskazał, dodając, że zarejestrowane eksplozje są ostrzeżeniem ze strony Rosji.
Przypomniał również, że Baltic Pipe jest wyposażony w cały system monitorowania, w czujniki, więc każde zbliżenie się byłoby od dawna wiadome - że następuje ingerencja.
- Nie wierzę w żadną akcję, która jest z zewnątrz, ponieważ już dawno by była wykryta, nawet jakby to były dwuosobowe łodzie podwodne. Te ładunki, które Rosjanie odpalili jakiś sposobem, po prostu tam były. Tam jest i światłowód, tam są systemy transmisji danych. To nie tylko jest rura do przesyłu gazu, czy ropy. To jest cała bogata infrastruktura, również elektroniczna. I nie może być takiej sytuacji, ponieważ łatwa by była do wykrycia
- powiedział.
- Drobne ładunki jak najbardziej. Przypominam fakt na stadionie w Azji, gdzie przez 10 lat ładunki czekały na osobę prezydenta i wybuchły w odpowiednim momencie, zabijając człowieka. Tego typu rzeczy Rosjanie od dawna prowadzili - mają to wpisane w swoją służbę, pracę i geny
- stwierdził generał Dariusz Wroński