Ministerstwo rolnictwa opublikowało kilka dni temu na swojej stronie internetowej listę podmiotów importujących mleko w I kwartale br.
"W trudnych dniach epidemii Polacy wykazują się odpowiedzialnymi postawami (...) niepokojące ruchy widać na rynku mleka. Spadają ceny skupu, ale w sklepach tego nie widać. Gorzej, bo niektóre z zakładów tej branży zamiast kupować od polskich rolników, którzy zapewniają nam wszystkim bezpieczeństwo żywnościowe, sprowadzają surowiec z zagranicy"
- czytamy w komunikacie ministerstwa. Resort zaznacza, że w warunkach jednolitego rynku nie ma tu oczywiście złamania prawa, ale kwestia patriotyzmu gospodarczego tych podmiotów budzi wątpliwości.
Na liście znajduje się 15 podmiotów. W pierwszym kwartale tego roku mleko było sprowadzane z Litwy, Niemiec, Holandii, Słowacji i Czech. W sumie do mleczarni trafiło 14,5 mln. litrów z zagranicy.
Po publikacji tej listy część środowisk, w tym medialnych, przypuściło krytykę na ministerstwo, zarzucając resortowi prowadzenie "nagonki" i "szczucie" na przedsiębiorców.
Dziś do sprawy w programie Michała Rachonia "#Jedziemy" odniósł się minister rolnictwa i rozwoju wsi, Jan Krzysztof Ardanowski.
- Ja zaczynam dostrzegać pewną schizofrenię u niektórych przedsiębiorców rolno-spożywczych. Z jednej strony mamy wielką produkcję, ale rwą się kanały dystrybucji, kraje zamykają granice, walczą z epidemią, nie ma kierowców, podrożał fracht morski, i jest presja - "niech pan szuka natychmiastowych rynków zbytu". Owszem, szukam, wszyscy ambasadorowie polscy zostali w to zaangażowani, zgłaszają informacje, wykonuję telefony, a jednocześnie te same podmioty ograniczają skup od rolników, zmniejszają ceny, rolnicy piszą do mnie, z czego mają żyć, bo ceny za mleko, wołowinę, drób drastycznie spadają, a firmy sprowadzają surowiec z zagranicy do przetwórstwa
- powiedział minister rolnictwa.
- Owszem, to jest w zgodzie z prawem unijnym, ale czy jest to zgodne z logiką i pewną uczciwością wobec polskich rolników? - pyta Ardanowski.
Minister przyznał, że rozumie powinność dbania o rynki zewnętrzne, ale należy szanować też rynek wewnętrzny.
- Wykonujemy apele do konsumentów, by kupowali polską żywność - tak trzeba. Ale trzeba też zrozumieć sytuację w jakiej jesteśmy. Minister rolnictwa Francji nawołuje do tego, by kupować tylko francuskie, minister rolnictwa Niemiec - by kupować niemieckie. My również do tego nawołujemy, a zakłady dalej swoją "polityczkę" prowadzą. Z jednej strony niech rząd pomaga, szuka rynków zbytu, a my będziemy przerabiali surowiec z Litwy, ze Słowacji, z innych kierunków. To się nie godzi
- podkreślił Jan Krzysztof Ardanowski.
Na obecną sytuację w branży mleczarskiej mocno wpływa epidemia koronawirusa. Z jej powodu wiele krajów zamknęło granice, transport jest utrudniony, nie działają restauracje. Polska jest krajem nadwyżkowym w produktach mleczarskich. Do niedawna ok. 40 proc. produkcji mleczarskiej sprzedawana była za granicę.