Jak podało Biuro Prasowe Jasnej Góry, tegoroczna pielgrzymka łowicka miała formę sztafety, w której przez przez sześć dni wędrowało po 25 osób. Pielgrzymi łowiccy tradycyjnie przybywają na Jasną Górę przed uroczystością Zesłania Ducha Świętego. W sobotę wzięli udział we mszy, której w Kaplicy Matki Bożej przewodniczył łowicki biskup pomocniczy Wojciech Osial.
Pielgrzymi z Łowicza nie byli jedyną grupą, która pojawiła się w sobotę na Jasnej Górze. Tego dnia w sanktuarium spotkali się także przedstawiciele Stowarzyszenia „Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrueck”. Uczestnicy przekazali klasztorowi urnę z prochami kobiet zamordowanych w tym obozie.
- podało biuro prasowe sanktuarium. Wotum zostało wykonane przez artystkę, Aleksandrę Kann-Bogomilską, córkę byłej więźniarki Zofii Pociłowskiej-Kann.
„Ziemia z tego grobu z kawałkiem sprzączki, guzika, który nie spłonął, dziewczyn, które umierały z Polską, z Bogiem i z tęsknotą za rodziną na ustach, wraca tutaj, w ręce Jasnogórskiej Pani”
- powiedziała wiceprezes Stowarzyszenia „Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrueck” Maria Lorens, córka więźniarki Katarzyny Matei.
Pierwsza pielgrzymka więźniarek Ravensbrueck do Częstochowy odbyła się już w 1946 r. z inicjatywy Józefy Kantor nazywanej „proboszczem w pasiaku”. Tę tradycję kontynuują rodziny i przyjaciele byłych więźniarek.
Obóz w Ravensbrueck powstał w 1939 r. i był największym na terenie Niemiec obozem koncentracyjnym dla kobiet. Do końca wojny przeszło przez niego ponad 130 tys. kobiet i dziewcząt z kilkudziesięciu krajów Europy. Ponad 90 tys. zamordowano lub zmarły w wyniku głodu, chorób lub dokonywanych na nich eksperymentów medycznych.
Wśród więzionych w Ravensbrueck kobiet było ok. 40 tys. Polek, z których wiele deportowano tam po upadku powstania warszawskiego. Spośród nich przeżyła co piąta. W oddziałach Ravensbrueck więziono też 20 tys. mężczyzn.